Nie na darmo mówi się, że Ekstraklasa to najlepsza liga świata. Jednak to czym raczyli nas w miniony weekend piłkarze na krajowym podwórku przerosło zapewne oczekiwania największych szyderców.
Piątek
Ale, od początku. Pierwszy piątkowy pojedynek to starcie grającej mocno w kratkę Cracovi ze zmagającą się z kryzysem Stalą. Jak na piątkowe popołudnie piłkarze zafundowali nam całkiem przyjemne widowisko. Craxa utrzymała dobrą dyspozycję z poprzedniego weekendu, postawiła Mielczanom trudne warunki i ostatecznie zainkasowała 3 punkty. Zawodnikiem meczu śmiało można określić Otara Kakabadze który do bramki dołożył asystę przy zwycięskim golu. W Stali na motor napędowy coraz bardziej wychodzi Koki Hinokio, który dołożył kolejną bramkę i śmiało można powiedzieć ze był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.
Piątkowy wieczór to już starcie w Sercu Łodzi. Tamtejszy Widzew podejmował Śląsk Wrocław. O Widzewie nie ma za bardzo co się rozpisywać, wciskając gola w końcówce zrobili niejako to co do nich należało. Chwilę więcej o Śląsku. Zespół trenera Djurdevicia to obecnie jedna z najsłabszych ekip w stawce. Patrząc na piątkowe starcie nie dało się nie odnieść wrażenia, że zespół ten nie posiada żadnej siły ofensywnej. Pozostawieni sami sobie są Exposito i John Yeboah, reszta licząc na to ze ta dwójka coś wepchnie do bramki stara się zbytnio nie przeszkadzać. Efekt, najgroźniejsza akcja śląska to prezent, niewykorzystany zresztą, od Ravasa. Czy Ivan Djurdević długo jeszcze będzie się bronił na stołu? Śmiem wątpić.
Sobota
Do tej pory jak pomyślę sobie o tym spotkaniu to boli mnie brzuch. Starcie Korony z Lechia to jak marny odcinek podrzędnego Sitcomu a nie mecz najwyższej klasy rozgrywkowej szanującego się europejskiego kraju. Tego się chyba nie da opisać, to trzeba zobaczyć:
Popisy bramkarza Scyzoryków to jednak nic przy tym co zrobili Lechiści. 92 minuta, przegrywasz 1:0, na nodze masz piłkę meczową, jesteś Ty i bramka 3, przed Tobą. Co robi piłkarz B klasy? Strzela gola i zostaje bohaterem. Co robi Michał Nalepa zobaczcie sami:
Dzięki wywalczonym (sic!) trzem punktom Korona nieznacznie zbliża się do pozycji bezpiecznej tracąc już tylko 2pkt do będącej nad kreską Lechii.
Jeszcze dobrze nie opadł kurz po Kabarecie w Kielcach a już trzeba było zapinać pasy i szykować się do kolejnej potyczki. Tym razem było to starcie Rakowa ze zbieraniną z Zabrza. Górnik w meczu z liderem przez ponad 90 minut nie był w stanie oddać nawet jednego celnego strzału na bramkę rywali. A okazje mieli nie byle jakie:
Jeżeli w takiej sytuacji Mateusz Cholewiak nie był w sanie skierować piłki chociaż w światło bramki to ja Górnikowi kariery nie wróżę. Inna sprawa, że coraz głośniej mówi się o tym, że Bartosz Gaul jest już jednak nogą na wylocie z Zabrza. Zobaczymy jak długo kapitan będzie w stanie bronić trenera przed zwolnieniem.
Jeśli chodzi o Raków, wydaje się ze podopieczni Marka Papusza mają już za sobą chwilową zadyszkę z początku tego roku i powoli wracają na tory do mistrzostwa Polski.
Na deser dostaliśmy w sobotę rywalizację między zawodzącą wiosną Pogonią a będącą cichą rewelacją Wartą. Pierwsze 45 minut to fajne widowisko, wyrównane wręcz ze wskazaniem na zielonych. Niestety podopiecznym Dawida Szulczka sił starczyło chyba tylko na pierwsze trzy kwadranse. Po zmianie stron można śmiało powiedzieć, że goście zostali w szatni. A Portowcy mieli na boisku Grosika! Reprezentant Polski postanowił w krytycznej chwili wziąć sprawy w swoje ręce i najpierw zanotował bardzo ładną asystę przy bramce Zahovicia, żeby już 2 minuty później zamienić podanie Luki na gola. Czy to zwycięstwo Pogoni to efekt wyrażenia niezadowolenia przez kibiców po meczu z Jagiellonią? Śmiem wątpić. Czy trener Gustavson będzie miał teraz chwilę oddechu od krytyki kibiców? Nie sądzę. Jedno jest pewne, Pogoń nareszcie wygrywa na własnym boisku i niejako wraca tym samym do gry.
Niedziela
Jak co tydzień do niedzielnego obiadu Departament Logistyki postanawia nam zafundować niestrawność. Tym razem z roli trucicieli Wisła Płock i Miedź Legnica.
Więcej o tym meczu możecie przeczytać TUTAJ!
Już kilka dni po meczu mogę tylko dodać, że Wisła z taką skutecznością jak w pierwszej połowie meczu i zaangażowaniem jak w drugich 45 minutach to daleko nie zajedzie. A już w najbliższą niedzielę Nafciarze zmierzą się z Pogonią na własnym stadionie.
Po fascynującym widowisku w Legnicy przyszła pora na starcie w Poznaniu. Mistrz Polski podejmował Zagłębie Lubin pod wodzą Waldka Fornalika. I to właśnie były selekcjoner reprezentacji Polski wyszedł zwycięsko z tego starcia. W pierwszy 45 minutach jego podopieczni pokazali co to znaczy skuteczność i pragmatyzm. Miedziowi przed przerwą oddali zaledwie 4 strzały, z czego 3 celne, w tym dwa udało się zamienić na gole. Lech był w stanie jeszcze przed gwizdkiem oznajmiającym koniec pierwszej części odpowiedzieć jednym trafieniem Artura Sobiecha.
Drugie 45 minut to już istny szturm Lechitów. Prawie 20 strzałów na bramkę strzeżoną przez Sokratisa Dioudisa to nie przypadek. Niestety żaden z nich nie znalazł drogi do siatki. Inna sprawa ze to w tym spotkaniu mieliśmy chyba największą sędziowską kontrowersję tej kolejki. Chodzi tutaj o sytuację z końcówki meczu, kiedy do wyrównania doprowadził Mikael Ishak. Sędzia Kuźma jednak gola nie uznał dopatrując się zagrania ręką Szweda. Czy decyzja była słuszna? Mam wątpliwości. Czemu nie pomógł wóz VAR z sędzią Marciniakiem na pokładzie? A to już ciekawa sprawa. dowiedzieliśmy się bowiem przy tej okazji, że mamy w Ekstraklasie mecze ważne i ważniejsze. Ten akurat był w grupie mniej ważnych a tym samym obsługiwanych przez mniejsza ilość kamer. Co za tym idzie ekipa sędziowska nie miała wystarczającej jakości powtórki, aby podjąć jednoznaczną decyzje. tym samym podtrzymana została decyzja z boisk.
Niedzielnym hitem kolejki miało być starcie Legii z Piastem. Piszę, że miało być, bo mam duże wątpliwości czy ten pojedynek udźwignął ciężar gatunkowy. 2 celne strzały obu drużyn w 90 minut. Bramka z rzutu karnego. Piast miał szanse na wyrównanie jednak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Patrykowi Dziczkowi udało się trafić jedynie w słupek.
Poniedziałek
Zakończenie kolejki to często spotkania, które należałoby pokazywać za karę. Czy tak było tym razem. Każdy musi ocenić sam. Moim zdaniem do bardzo fajnego meczu w Radomiu zabrakło jedynie bramek. A trzeba przyznać ze okazje były nie byle jakie:
Radomiak kolejny raz kończy spotkanie bez straty bramki. Jako jedyny klub Ekstraklasy nie stracił jeszcze gola wiosną. Jagiellonia bramek nie strzela, cenny remis jednak zapewnia jej „bezpieczny” bo 4 punktowy dystans do strefy spadkowe. Pytanie pozostaje jedno. na jak długo ten zapas wystarczy? z taka grą obawiam się, że już po starciu z Rakowem w najbliższej kolejce może zostać już tylko jedno „oczko”.
Tak prezentuje się tabela ligowa po 21 kolejce spotkań:
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!