Bardzo podoba mi się sytuacja, która ma miejsce w tej chwili w tzw. redakcji bloga.
Dwie osoby są za obniżeniem pensji prezesa, trzy za pozostawieniem jak jest, a jedna na wszelki wypadek się nie odzywa. Od jednych i drugich zawsze coś mu skapnie. Naczelnego szanuję za to, że pomimo iż należymy do innych obozów, nie wypieprzył mnie z roboty, a wręcz przeciwnie. Pisz, mówi, pisz, bo kadra to nie nasze klimaty, a Wisła jest tylko jedna.
Sparing był, drugiego nie będzie, panowie piłkarze mają wolne, a my nie mamy paparazzi na etacie. Powiedział tylko, że nie zapłaci. Niech nie płaci, solidarność z piłkarzami musi być. Może choć nie powykreśla.
Do brzegu.
Można mieć inne zdanie, ale rozmawiać w miarę kulturalny sposób, gdzie najbardziej obraźliwym określeniem jest „co ty pie… ch… złamany„, nikt nikomu od legionistów nie ciśnie.
Zacznę od M&M – czyli prezes i dyrektor sportowy. Najczęstsze zarzuty do pierwszego: sprzedaż podstawowych zawodników wbrew temu, co mówił w udzielonym nam wywiadzie. Przypomnę, że padły słowa, że jeżeli będzie szansa walki o coś więcej, zaryzykujemy na rynku transferowym i będziemy walczyć.
Czy Tomasz Marzec jest prezesem idealnym? Moim zdaniem – nie. Czy można być prezesem idealnym w klubie miejskim? Moim zdaniem – nie. Zakładając, że budżet wynosi ok. 26 mln oraz zakładając, że prawdą jest to, że właściciel dokładał co rok ok. 6 mln, a w tym dał sygnał, że tych sześciu nie będzie, powstała dziura w dziurze. Teoretycznie w przedsiębiorstwie planowanie wydatków opiera się na wpływach, jeżeli tego się trzymamy, problemów finansowych nie będzie. Na razie nie biorę pod uwagę wielu zmiennych (koszty energii, pracownicze itp.) ale zakładam, że budżet był szacowany na 32, a nie 26 mln (kwoty orientacyjne).
W tym momencie będąc szefem firmy mam dwa rozwiązania: sprzedać jakieś aktywa bez których firma będzie nadal funkcjonować, albo złożyć rezygnację.
Ewentualność postawienia na ryzyko, że ewentualna nagroda za wynik pozwoli przetrwać wraz zachowaniem wszystkich aktywów, to decyzja, którą może podjąć tylko i wyłącznie właściciel, w żadnym przypadku pracownik, jakim jest prezes. Można do tego podejść inaczej? Można. Jak? Szukając oszczędności.
Proszę nie brać tego poważnie, ale jakoś trzeba to rozwinąć – Cielemęcki, Gono, Kvocera, Warchoł, Lewandowski, Walczak. Odpalamy tych panów, bo i tak wpływu na wyniki nie mają (lub minimalny) i coś tam zostaje. Czy 6 mln rocznie? Raczej nie. Musieliby zarabiać po 1 mln rocznie na głowę. Jedziemy dalej. Dziękujemy trzem z najwyższymi kontraktami. Wylosujmy: Wolski, Lesniak, Sekulski. Zlikwidować II zespół i jakoś powinno się zgadzać. Bez wpływów transferowych nie stać nas na funkcjonowanie na tych zasadach i w tym zakresie.
Ja do obywatela prezesa mam innego typu uwagi. Jeżeli do zachowania równowagi budżetowej niezbędna jest sprzedaż, inwestować należy nie tylko w produkt, ale i w narzędzia sprzedażowe. O ile akurat, moim niepopularnym zdaniem, transfery wychodzące zrobiły nam dobrą robotę (nie tylko finansową), to dział marketingu powinien być tętniącym życiem sercem firmy. Rozumiem, że dostępność „Wyrzyków” na rynku jest mocno ograniczona, ale dajmy gościowi rządzącemu tym działem środki i narzędzia niezbędne do tego, żeby być w czołówce. Dajmy mnie osobiście bluzę retro, której nie mogę kupić i kalendarz, którego też kupić nie mogę. Nie ma na to kasy? Rozwiążmy kontrakt z którymś z piłkarzy, albo trzema i te środki do marketingu.
Podoba mi się budowanie od podstaw, cieszą grupy młodzieżowe, CLJ, zdolni piłkarze transferowani do klubu. To ma sens, ma ręce i nogi. Jedno, ale – niech wszyscy wiedzą, że w tej chwili budujemy od podstaw, że środki zapewnione przez sponsorów nie upoważniają nas do mówienia o europejskich pucharach.
Ale budowanie od podstaw to też budowanie marketingu, zwłaszcza w obliczu zbliżającego się oddania stadionu. Gdyby kolega Wyrzykowski był nadal w klubie, napisałbym to samo, bo nie chodzi o jego odejście, które, o ile wiem, było nie do uniknięcia. Może uzyskamy odpowiedź jaką kwotą rocznie dysponuje nasz marketing? Chciałbym nadmienić, że moja znajomość z dyr. Michałem Ładą nie ma nic wspólnego z tym, co napisałem. On mówi, że ma więcej niż potrzebuje.
Brakuje mi powiedzenia wprost kibicom – musimy sprzedawać, żeby utrzymać I drużynę w ESA. Wiem, że to, co padło w wywiadzie – pamiętne zaryzykujemy, paść musiało. Nie wyobrażam sobie, żeby prezes powiedział odpuścimy, ale zabrakło dokończenia. Zaryzykujemy, jeżeli sytuacja finansowa nam na to pozwoli, zaryzykujemy, ale bez zaciągania kredytów. Ja osobiście to zrozumiem, dla mnie to profesjonalizm, a nie brak ambicji. Zrozumiem jako właściciel firmy, jako kibic, coś tam puszczę bokiem. Serce nie sługa.
Jako kibic mieszkający kilkanaście lat w Holandii, teraz nieco bliżej, mam dystans do tego, co było i co jest. Wiele osób tęskni za Jackiem Kruszewskim, byłym prezesem, człowiekiem który klub ma w sercu. Ja staram się nie myśleć w ten sposób, szanuję Jacka bardzo, pewnie ktoś się przyczepi, ale dla mnie to legenda klubu, Tomek to zupełnie inna osobowość i nie widzę możliwości porównywania ich. Inne czasy, inne wyzwania i inne realia.
Prezesa można zmienić, podstawowym warunkiem jest to, żeby mieć kandydata lepszego od obecnego. W teorii najlepszym rozwiązaniem jest menadżer, niezależny, z konkursu – fachowiec w tym, co robi. Dlaczego w teorii? Bo ktoś nieczujący specyfiki klubu, nie mający TEGO klubu w sercu, będzie nadzorcą budżetu, bez sentymentu i bez wyjątku.
Jedziemy dalej, podjęto decyzję, że idziemy dalej tą drogą i żeby nie spaść w przepaść musimy sprzedać. Po kolei poszło to tak: Damian Michalski, opinie jednoznaczne – za tanio, za darmo. Skąd takie opinie i czym poparte? Poparte tym, że kibic może pisać co mu się podoba, ba, może jeszcze napisać co mu się nie podoba i ja się z tym zgadzam. Czy kwota była za niska? Zdecydowana większość twierdzi, że tak. Ja, że po prostu nikt nie zaproponował wyższej, nie chciały go kluby Bundesligi, Ligue 1, ani nawet żadne spory z okolic Bosforu. Młody, zdolny, w miarę ograny, ale… dopiero może być klasowym zawodnikiem. Występów w pucharach – 0, reprezentacja – 0, jesteśmy klubem, który jakoś nie zasłynął do tej pory sprzedażą dużej ilości klasowych czy też zdolnych piłkarzy. To wszystko składa się na wysokość oferty. Dodatkowo nie jesteśmy klubem, który może zaproponować jakiś wysoki kontrakt zawodnikowi przychodzącemu czy przedłużającemu kontrakt. Co możemy teraz zaproponować? Ano to, że jeżeli będziesz chłopie zapieprzał, podnosił umiejętności i sprzedawał je w meczach to zobacz, Micha puściliśmy do 2. Bundes, a on teraz wymiata w Unionie Berlin i dobija się do reprezentacji. Rozumiem, że to ciężko przyjąć do wiadomości, ale to budowanie marki, ale nie ma co ukrywać – w pewnych przypadkach i konieczność.
Davo – nie chcę krakać, bo lubię gościa, nawet koszulkę dla kumpla podpisał, ale coś mi mówi, że za 3 miesiące nie wzięlibyśmy za niego nawet 30% tego, co Belgowie zapłacili. Rozpaczliwa walka o utrzymanie, a Davo ławeczka i symboliczna liczba minut. Nasze wyobrażenia o klasie i wartości ulubieńców to bardziej życzenia niż fakty. Nie powiem, że jakoś tego nie rozumiem albo przynajmniej nie chciałbym rozumieć. Moja opinia? Sprzedany za dobrą kasę. O tym, ile więcej punktów byśmy mieli z Davo i Michem w składzie dyskutować nie mam zamiaru, w tych klimatach dobrze porusza się Sapkowski Andrzej.
Anton – dla mnie spoko zawodnik pod warunkiem, że grał na swojej pozycji. Myślę, że Chrzanek za chwilę go przegoni – dali eursy, trzeba było brać.
Rasak – nie chciał zgodzić się na przedłużenie kontraktu, podobno powodem były inne (niższe) warunki. Podobno do tej pory miał jeden z najwyższych, o ile nie najwyższy, kontrakt. Podobno Górnik zapłacił za niego 50 tys. euro. Po meczu w Zabrzu powiem tak – same zyski.
Jeżeli decyzje podejmował prezes – dla mnie cztery trafne, natomiast nie ulega wątpliwości jedno – nie da się nie stracić jakości, sprzedając czterech podstawowych zawodników i nie uzupełniając w wartościowy sposób kadry. W to, że mamy zmienników 1:1 dla Davo i Michalskiego nawet Waldek na Cargo nie wierzy.
Dajcie znać jakie macie jeszcze powody do eksmisji prezesa z jego gabinetu, a w następnej części dyr. Paweł Magdoń.
Tytuł jak najbardziej prawdziwy, depresja, terapia, inne spojrzenie na życie.
Wisła Płock niezmiennie!
Ojciec, pasjonat piłki i muzyki. Wisła Płock od zawsze na zawsze. Camele bez filtra. Zwolennik dyskusji, wróg hejtu.