#ŚWIĘTONAFCIARZY – Wasze wspomnienia: Rafał

Wielkimi krokami zbliża się otwarcie w całości nowego domu Nafciarzy. Czekamy wszyscy z niecierpliwością na ten moment, a w międzyczasie zapraszamy was do dzielenia się wspomnieniami związanymi z obiektem przy ulicy Łukasiewicza 34.

Swoimi wspomnieniami podzielił się z nami kibic Nafciarzy – Rafał.

Ogólnie nie lubię się otwierać przed ludźmi, ale sprawdźmy, jak mi to wyjdzie.

Wcześniejszych lat nie pamiętam i nie kojarzę w temacie odwiedzin #Ł34, podzielę wspomnienia na kilka etapów, które pamiętam.

1. Lata szkoły podstawowej

Mieszkałem na Wielkiej Płycie. W tamtym okresie ganialiśmy się po Parowie dość często, a jak wiadomo Parowa łączy się ze stadionem Wisły Płock. Z chłopakami z osiedla szybko znaleźliśmy, jak się okazało „tajne przejścia do 🔵⚪🔵 raju”. I na moje tak się zaczęło. Chodziliśmy na boczne boisko przy hali Politechniki grać w piłkę czy na boisko betonowe (tak, było takowe na stadionie). Tam poznawaliśmy nowych kumpli i od słowa do słowa „dowiedzieliśmy się”, że jest klub piłkarski i warto czasem przejść się na mecz. Pierwsze mecze to była chyba III liga, jedyne, co pamiętam to drewniane ławki i że czasem staliśmy na betonie pod tablicą. Tablicę miło wspominam, ponieważ ręcznie zmieniany wynik miał swój klimat. Później mecze w II lidze, ale niestety mecze wybiórcze i nieudokumentowane w moim archiwum. Nie dbałem o to, bo chyba nie zdawałem sobie wtedy sprawy jak bardzo Wisełka wejdzie mi w krew.

2. Szkoła średnia.

Tu kolejne poznane osoby i już środowisko mocno nakręcające się nawzajem, by paką chodzić na mecze. Walka o awans do ekstraklasy i ekstraklasa to już było coś, w „dobrych humorach” ekipą chodziliśmy i patrzyliśmy na starszych z młyna. Podziwialiśmy i zawsze staraliśmy się być w młynie lub blisko, aby wspierać dopingiem jak starsi kibice. Gdy Wisełka wywalczyła awans, każdy z ekipy był dumny z piłkarzy w większości związanych z naszym miastem, tym bardziej, że o takim piłkarskim święcie co kolejkę wcześniej można było tylko pomarzyć. Z tego okresu takie wspomnienie, próby odwiedzin kibiców przyjezdnych od strony Parowy lub gdy musieliśmy kilka razy „szybkim krokiem” udać się w miasto po meczu.

Wtedy też założyłem swoje 🔵⚪🔵 archiwum – bilety, wycinki z gazet, premierowy sezon z opisem meczów z Przeglądu Sportowego, bo to jednak historyczna chwila była dla naszego nafciarskiego społeczeństwa. Na ciekawsze mecze przychodziliśmy do dwóch godzin wcześniej, karty i zajmowanie odpowiednich miejsc na stadionie. Spadki, awanse, spadki, awanse i tak kilka lat się powtarzało, były łzy i radość, część kolegów już było ciężko znaleźć na stadionie, pojawiały się różne priorytety. Moim priorytetem została Wisełka oraz moja nowa miłość, okazało się, że obecna żona i zaczęło się studiowanie…

3. Studia

Decyzja na miasto studiowania mogła być tylko jedna – Płock. 😍😍😍 Studia przeleciały moment jak mecze Wisełki w europejskich pucharach i łatwo nie było.😉 Tu powinienem się zatrzymać, gdyż z kolegą z osiedla założyłem się po którymś meczu o wódkę, że Wisełka zagra w Europie (oczywiście wygrałem i tak razem wypiliśmy). Zaczęliśmy się znów spotykać ekipą ze szkoły średniej oraz każdy przyciągnął ziomali, np. z pracy, studiów. Nakręciliśmy się i już było zajebiście, piękny stadion z krzesełkami, najnowocześniejszy stadion w kraju z jupiterami, paka, nasze dziewczyny, Wisełka grała fajną piłkę, Jeleń i spółka robili wrażenie. Gdy wyszła afera Dziurewicza – zostaliśmy chyba we trzech, reszta dała sobie spokój z meczami Wisełki.

4. Po studiach / ślub / rodzina / pierwsza praca

Skończyłem studia, byłem po ślubie, założyłem rodzinę, nadal chodziłem na mecze Wisełki. Gdy pojawiały się rodzinne obowiązki czy spotkania w dniu meczu, było to opóźnione nie raz o czas na mecz. Najbardziej rozdzierało serce, gdy nie można było być regularnie na #Ł34 w okresie 2011 – 2014, ponieważ praca delegacyjna na to nie pozwalała, a większość meczów śledzić trzeba było w internecie. Kiedy już wróciłem na stałe do Płocka, zacząłem zabierać dzieci i żonę na mecze, jednak to był strzał w kolano, gdyż za bardzo chciałem i nie dało się zaszczepić miłości do 💙🤍💙 barw w dość solidnym stopniu. Ja wracałem do regularności chodzenia na Wisełkę, bo tak podpowiadało serce, potrzebowałem spojrzeć ze stadionu na kominy naszego miasta, dom to jednak dom. A dom to rodzina i miejsce, gdzie się urodziło i wychowało. Najważniejszym takim miejscem dla Nafciarzy będzie stadion przy #Ł34.

5. Twitter

Zawsze myślałem jak przyciągnąć na stadion ludzi, jak ich zgrać, by dużą ilością osób spędzać czas przy #Ł34, by mecz to było coś więcej, by był dobrym wspomnieniem, więc założyłem Twittera i poszło. Zdjęcia z tego okresu posiada grupa nafciarski.pl, więc chyba się udało.😉 Kończąc, lata mijają, są obowiązki rodzinne i służbowe, ale każdy rok kalendarzowy to kolejne sezony, kolejne marzenia i nadzieje, kolejne „świąteczne” dni przy #Ł34. Na taki nowoczesny dom czekaliśmy tyle lat, doceńmy to i nakręcajmy ludzi.

Rafał G.

Za swoje wspomnienia Rafał zostaje nagrodzony „Peszkografią„. Gratulujemy!


Kopnij dalej

Dodaj komentarz