Swoimi spostrzeżeniami na temat aktualnej sytuacji Wisły Płock podzielił się z nami ponownie Wojciech. Zapraszamy do lektury!
Podobno jedyna stała rzecz w życiu, to zmiana. No więc mamy zmianę. Czy na lepsze? Tego nie wiem, ale zakładam, że gorzej chyba być nie może, więc mam nadzieję, że tak. Chyba, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej. Czas pokaże. Nie tak dawno temu walczyliśmy z najlepszymi w Polsce, ale życie brutalnie co niektórych zweryfikowało. Jedni myślą o awansie, inni boją się, żebyśmy kolejnego sezonu nie otwierali w Stężycy, albo Chojnicach. A ja mam wrażenie, że większość chciałaby po prostu normalności, czyli budowy klubu na zdrowych zasadach, z jakimikolwiek perspektywami na przyszłość.
________________________________
Człowiek swoimi decyzjami może sobie w życiu pomóc. Albo zaszkodzić. Moim zdaniem trener Saganowski sam sobie szkodził i z uporem godnym lepszej sprawy piłował gałąź, na której siedział. Aż upiłował do końca. Ufał wyłącznie tzw. liderom, czyli tym, którzy potencjalnie powinni dać radę i ci liderzy go zgubili. Ale jeśli ktoś chce budować drużynę na Kamińskim (2023 r. to chyba najgorszy rok w jego karierze), Leśniaku (szybkości brak, dryblingu brak, strzału brak, długiego podania brak), czy Szwochu (jak dla mnie ostatni dobry mecz rozegrał jakiś rok temu), to nic dziwnego, że to nie mogło się udać. Sam Sekulski świata nie zbawi. Taki „szkielet” bardziej nadawał się do kliniki rehabilitacji niż walki o cokolwiek. Późniejsze zmiany niewiele dały, jeżeli podstawowa myśl przewodnia nie uległa zmianie. Jak dla mnie dość prosty pomysł na futbol, bardzo łatwy do odczytania przez przeciwnika, żadnych nieoczywistych wyborów trenera, brak szukania jakichkolwiek alternatyw i słabe (w mojej ocenie) przygotowanie mentalne. Ta drużyna miała dobre momenty, w życiu podobno piękne są tylko chwile, ale w futbolu mimo wszystko bardziej liczy się powtarzalność.
Więc zmiana trenera mnie nie dziwi. Dziwi mnie czas jej przeprowadzenia. Nikt normalny nie zwalnia trenera po jednym meczu, więc – tak zakładam – myśl o zwolnieniu trenera „kiełkowała” w głowach szefów klubu od jakiegoś czasu. Skoro ja – typowy laik – widziałem, że projekt z trenerem Saganowskim nie ma sensu, to szefowie klubu chyba widzieli to o wiele wcześniej. Przynajmniej powinni. Więc dlaczego nie został zwolniony po meczu z Arką, a dopiero teraz? Miałby 2 tygodnie na przygotowanie drużyny do kolejnego meczu, a nie 1 dzień. Co można zrobić przez dzień? Nie wiem, czy zdążył poznać wszystkich zawodników, których ma w kadrze?
No i zastanawiam się, czy zmiana trenera była elementem realizacji jakiegoś planu, czy, podobnie jak zatrudnienie Saganowskiego, awaryjnym działaniem bez planu? Jeśli byłaby elementem jakiegoś planu, to ten plan powinien być zrealizowany – jeśli nie od razu po meczu z Arką – raczej w poniedziałek, a nie w czwartek, ale ja się nie znam.
Lekko dziwi mnie też osoba następcy. Czytam komentarze w intrenecie, mniej więcej ich proporcja to 95%: 5%. Na rzecz tych negatywnych. Nie będę ich cytował, żeby nie psuć Wam nastroju. Nie wiem, co trener Żuraw „zrobił”, że ma aż tak negatywną opinię wśród kibiców i niektórych dziennikarzy. Swoją drogą – duża sztuka. Zerkam do netu. Świetny okres w Lechu, ale jak Lech się „popsuł”, trener Żuraw nie potrafił go naprawić. Po Lechu był 5. miesięczny incydent w Zagłębiu Lubin (bilans 6-2-10), w ostatnim sezonie taki sobie okres w Podbeskidziu Bielsko-Biała (9 miesięcy, bilans 8-13-4). Szału raczej nie ma. Nie skaczę z radości, osobiście liczyłem na jakiś nieoczywisty wybór, niekoniecznie kogoś z tzw. karuzeli. Dodatkowo, przed Lechem był niecały rok w Zniczu Pruszków, też bez specjalnych sukcesów. Kilka klubów, tylko w jednym (Lech) wytrzymał (albo z nim wytrzymano), dłużej niż rok. A tu umowa na prawie dwa lata, co w przypadku Pana Żurawia jest wyjątkiem, a nie regułą. Odważnie. Po czwartkowej konferencji wnioskuję, że (na dziś) w dalszym ciągu klub płaci trenerowi Stano, musi płacić trenerowi Saganowskiemu. Nie wiem, co z ich asystentami. No i będzie płacić trenerowi Żurawiowi. Mam tylko nadzieję, że obecnego sezonu nie będziemy kończyć z czterema trenerami na liście płac.
Jedno jest bezdyskusyjne. O ile trener Saganowski był trenerem „odziedziczonym”, to trener Żuraw już takim nie jest. I tym samym obecni szefowie klubu realizują swój pomysł na klub, biorąc całą odpowiedzialność za jego funkcjonowanie, na każdej płaszczyźnie. I dobrze, bo tak być powinno.
Prezes na Twisterze napisał, że oczekuje na cierpliwość ze strony kibiców. I taką, na pewno Prezes, jak i trener, otrzymają. Przy czym w życiu nic nie trwa wiecznie, cierpliwość też, mam nadzieję, że Panowie mają tego świadomość.
O pierwszym meczu trenera Żurawia nie ma co mówić. Cieszą 3 punkty, bo to zapewni spokój w pracy. Przynajmniej do następnego meczu.
______________________________
Z natury – pewnie trochę jak każdy – jestem leniwy, dodatkowo mam swoje obowiązki. Ale od czasu do czasu sięgam za pióro (bardziej za klawiaturę) i coś tam napiszę. Redakcja uznaje, że to się nadaje do publikacji i publikuje.
Pierwszy tekst popełniłem ponad rok temu. Poniżej link.
Czy coś od tamtego czasu zmieniło? Wszystko się zmieniło. Zamiast iść w górę, spadliśmy piętro niżej. Upadek był do uniknięcia, ale takich mieliśmy tzw. poprzednich włodarzy klubu. Jeśli ktoś ma ochotę się samobiczować i wrócić do tych niedawnych, mrocznych czasów, też coś tam napisałem, także o tym, że wybór trenera Saganowskiego był nonsensem.
Jeszcze nie opadł kurz po katastrofie, nie policzono wszystkich rannych i zabitych, a już właściciel klubu zapowiedział, że Wisła w nowym sezonie będzie walczyła o awans. Bez prezesa (tzn. był poprzedni, ale jakby go nie było), bez dyrektora sportowego, z kawałkiem drużyny. Dość górnolotnie. I chyba wbrew rzeczywistości. W ostatnich latach z ESA spadło kilkanaście klubów, ale – o ile dobrze kojarzę – tylko jednemu (chyba Górnik Zabrze) w najnowszej historii udało się po roku powrócić do ESA. Inni nie chcieli? Pewnie chcieli, ale im się nie udało. Czyli zadanie niemożliwe nie jest, ale jest wyjątkowo trudne. I żeby myśleć o awansie chyba dobrze byłoby mieć jakieś argumenty ku temu. A jakie mamy argumenty?
Przed sezonem odszedł od nas wagon piłkarzy i żeby uzupełnić braki, trzeba było kogoś pozyskać. Więc przyszli Biernat, Grić, Hiszpański, Jimie, Laskowski, Niepsuj, Spremo, Srecković, Strózik, Thiakane, wrócili Czajka i Gerbowski. 12 ludzi. Przyznacie, sporo. Ale kto, według Was, z w/wym. jest faktycznym wzmocnieniem tej drużyny? Ilu z tych ludzi Waszym zdaniem nadaje się do ESA? Thiakane i Spremo, którzy właśnie z klubów ESA zostali „odpaleni”, bo ich trenerzy uznali, że się do ESA nie nadają? Sreckovic, Strózik, Jimie, Laskowski na razie tej drużynie nie dają nic. Z tego grona tylko Biernat, Gerbowski, ewentualnie Hiszpański, może Grić pokazują, że w kontekście ESA moglibyśmy ewentualnie na nich liczyć? A z pozostałych, którzy wcześniej byli w kadrze? Każdy może wybrać po swojemu. Ta drużyna ma walczyć o awans (podobno), po to, że jak wywalczy ten awans uznać, że nie mamy drużyny i trzeba ją budować od nowa? W miesiąc? Kim? Za co?
Fase, Ricardo Gonçalves do Nascimento, Gulen, Hoti, Louveau, Tejan. Mówią Wam coś te nazwiska? Nic? Mnie też nic. To są „wynalazki” ściągnięte przez ŁKS przed tym sezonem po awansie. Jakość wątpliwa, dopasowanie do „charakteru” gry ŁKS żadne. W sumie ŁKS przed sezonem ściągnął 13 ludzi. I co? Moskal pożegnał się z robotą. Następca w ten weekend dostał wstydliwe 0:5. Ruch Chorzów ratuje się Starzyńskim, Podstawskim i Kozakiem, też ściągnął około 13 ludzi. Puszcza nie musi się niczym ratować, bo sam ich awans to przygoda życia i jakiś ewenement. I dowód uznania dla fachowości Tułacza, który z „odpadów” z innych klubów „zrobił” awans. Żaden z tych klubów nie był gotowy sportowo na awans. Mamy iść tą samą drogą? To znaczy awansować, żeby się okazało, że nie mamy drużyny i trzeba robić kolejny zaciąg? Bez pieniędzy? Jak? Skąd?
Żeby była jasność. Jeśli chodzi o obecny stan rzeczy, trudno mieć jakiekolwiek pretensje do Prezesa, czy do Dyrektora Sportowego.
Prezes został prezesem chyba 1 lipca 2023 r. I mogę się jedynie domyślać, że stajnia Augiasza przy tym, co zastał w klubie, to apartament w pięciogwiazdkowym hotelu. Pewnie miał milion spraw na głowie do załatwienia i doba była dla niego za krótka. Prawdopodobnie dopiero teraz może złapać większy oddech. Zresztą na czwartkowej konferencji powiedział, że dopiero teraz „zamyka” erę spadku.
Do Dyrektora Sportowego również trudno mieć pretensje. Stanowisko objął chyba 7 lipca 2023 r., nie jest cudotwórcą ani Copperfieldem, jest tylko (i aż) dyrektorem sportowym. Każdy transfer wymaga czasu, którego w tej sytuacji Dyrektor nie miał. Więc wszystko to, co robił, było prawdopodobnie robione w wariancie awaryjnym. Być może na życzenie trenera, którego już nie ma.
Więc zarówno Prezesa jak i Dyrektora Sportowego z obecnej sytuacji absolutnie rozgrzeszam. Ale obaj Panowie nie przyszli do nas znikąd, wcześniej również pracowali w innych klubach. I tu już mam wątpliwości.
Pamiętam, że Górnik Łęczna awansował do ESA w sezonie 2020/2021, po to, żeby rok później zająć w ESA ostatnie miejsce i z niej spaść. A o czym pisałem przed chwilą?
Pamiętam także spotkanie Prezesa z kibicami w pokoju na Twisterze (obecnie X). Prezes wypadł co do zasady świetnie i piszę to jak najbardziej poważnie. Pamiętam także (nie pamiętam, po którym to było meczu), że Prezes, z wyraźnym zadowoleniem, by nie powiedzieć dumą, podkreślił, że w tym właśnie meczu grało kilku piłkarzy poniżej 24 lat. Ja się zastanawiam, czy to jest rzeczywiście powód do dumy? I kim Prezes chciałby grać? Gdyby grało kilku poniżej 21 lat, byłbym zadowolony. Gdyby grało kilku poniżej 18 lat, byłbym wniebowzięty i piałbym z zachwytu, jak szczęśliwy kogut po świeżej porcji ziarna. Ale 24 lata? Czy to jest rzeczywiście powód do dumy? Podobno piłkarz szczyt swojej formy osiąga wieku 26 do 28 lat, więc w przypadku piłkarza dwudziestoczteroletniego mamy do czynienia z prawie całkowicie ukształtowanym piłkarzem.
A Śląsk Wrocław? Pamiętam transfer Praszelika za bardzo godne pieniądze, pamiętam Exposito i Yeboaha. Ale też pamiętam szereg piłkarzy, którzy trafili do tego klubu i okazywali mu się zupełnie niepotrzebni. A z tego, co pisano w mediach, otrzymywali jakieś niebotycznie chore pieniądze.
A w jednym i drugim przypadku jakoś nie pamiętam, żeby Górnik Łęczna albo Śląsk Wrocław intensywnie postawili na młodzież. Ale to może kwestia mojej złej pamięci.
Natomiast doskonale pamiętam decyzję Prezesa o likwidacji trzeciego zespołu Wisły. Powód wiadomy – pieniądze. Nie mam wiedzy, jaki był miesięczny koszt funkcjonowania „trójki”, ale czy ten koszt był wyższy od miesięcznego kontraktu któregokolwiek (jednego) z nowych, ściągniętych piłkarzy, na dziś zbędnych z punktu widzenia poziomu, jaki prezentują? Nie wydaje mi się. W efekcie likwidacji „trójki” tacy chłopcy jak Słojkowski, Korpowski, Wramba, Zięba, Blaszkiewicz, Borowski i inni, nie mają za bardzo, gdzie grać. A podobno najlepszy trening nie zastąpi najgorszego meczu. ŁKS Łódź ma trzy drużyny, Pogoń Siedlce również. Nawet biedny jak mysz kościelna Ursus ma trzy zespoły seniorów. A nas nie stać? Dla mnie to kwestia priorytetów, nic więcej. Można meblować salon kosztem fundamentów, tylko po co komuś umeblowany salon, jak chałupa się rozleci?? Chyba, że ktoś chce „mieszkać” jedynie przez chwilę. A poza tym likwidować jest dość łatwo, coś zbudować – o wiele trudniej.
____________________________
Nieprzypadkowo wkleiłem linki do moich poprzednich tekstów. Nie chcę się powtarzać. Fundamenty, fundamenty, fundamenty. To jest mój jedyny pomysł na funkcjonowanie tego klubu. I innego nie widzę. Nie tylko „dziś”, ale też „jutro”. Bo „dziś” jest ważne, ale „jutro” jest jeszcze ważniejsze. Jeśli mamy budować drużynę, to może budujmy ją w szerszym zakresie na naszej młodzieży, a nie na ludziach bez jakichkolwiek perspektyw na przyszłość? Jeśli ktoś ma popełniać proste, kardynalne błędy w meczu, to niech te błędy może popełniają Drapiński, Leśniewski i Kuczko, przed którymi są jakieś perspektywy, a nie Leśniak, przed którym perspektyw ja nie widzę żadnych. Jeśli nie ma się pieniędzy, może nie warto sprowadzać zdezelowanego Mercedesa z terenu byłej NRD, tylko zainteresować się stojącymi przy płocie rowerami?
Odkąd sięgam pamięcią, ten klub nigdy systemowo nie stawiał na młodzież. Jak był jednym z najbogatszych w Polsce (były takie czasy), brał z rynku, kogo chciał. Także polskich piłkarzy, którzy są podobni drożsi od zagranicznych. Jak miał mniej pieniędzy, ściągał piłkarzy wedle aktualnego powiewu wiatru i upodobań. Były więc zaciągi z Litwy, Łotwy, Czech, Słowacji, dawnej Jugosławii. Byli także przybysze z Czarnego Lądu, kojarzę 2 piłkarzy z USA. Stosunkowo w niedalekiej historii raczył nas odwiedzić także przybysz z Australii, który nigdy do nas nie powinien trafić.
Nie wiem, czy pamiętacie, pierwszy historyczny awans do Ekstraklasy „załatwili” nam piłkarze z Płocka. A kto nam „załatwił” spadki z ESA? W 2007 r. trenerem był Czech Josef Csaplar, a ostatni spadek zawdzięczamy miłośnikowi „talentu” Kvocery, Sulka i Gono. Przypadek? Nie sądzę.
Pieniędzy było mnóstwo, o wiele więcej niż dziś, ale jakoś nikt nie pomyślał o fundamentach. Akademii nie było, więc nie było kogo brać. Ale teraz Akademia jest.
I co z tego, że jest? Jak dla mnie nic. Chyba w największym stopniu z młodych piłkarzy w ostatnim czasie próbował korzystać trener Bartoszek. Czy ktoś jeszcze pamięta, że w ESA, dzięki Bartoszkowi, zadebiutował Krzyżański?
A Stano? Stano, jak Stano. Zaczął, jak Stano i skończył, jak Stano. Początek był całkiem obiecujący. To była końcówka sezonu 2021/2022, do kadry meczowej bardzo często powoływał po 5-6 młodych piłkarzy. Tylko, że tak jak powoływał, tak „zapominał” dać im zagrać. W tamtym sezonie był obowiązek występowania młodzieżowca przez cały mecz, więc jeden młodzieżowiec wychodził w podstawowym składzie, drugi go zmieniał w trakcie meczu, a pozostałych 3 lub 4 odbywało turystyczno-krajoznawcze wycieczki po kraju, oglądając ESA z poziomu ławki. Stano także włączył tych młodych chłopców do pierwszej drużyny, ale tak jak ich włączył do pierwszej drużyny, tym samym wyłączył ich z drugiej drużyny. Wycieczki na mecze ESA bardzo często powodowały, że ci chłopcy nie grali ani w pierwszej, ani w drugiej drużynie.
Młodzi piłkarze od siedzenia na ławce i zwiedzania kraju lepsi się nie stali (dziwne, prawda?), więc w ostatnim sezonie trener Stano już tak ochoczo nie zabierał młodzieżowców na mecze. Przez dłuższą część sezonu byliśmy poniżej limitu, który powinniśmy wyrobić, żeby nie zapłacić kary. Stano dość oszczędnie – mówiąc eufemistycznie – gospodarował młodzieżowcami. Limit ostatecznie udało się „wyrobić”, a jedynym meczem, w którym wystawił w pierwszym składzie 3 młodzieżowców, był mecz o życie ze Śląskiem Wrocław, co dla mnie było jakąś aberracją.
No i mamy obecny sezon. To będzie oczywiście sarkazm, ale osobiście mam wrażenie, że „młodzieżowcem”, z którego najchętniej korzystał trener Saganowski, był …. 37 letni Janus. Mecz z Polonią na otwarcie stadionu, 66 minuta, wynik 3:0, aż się prosi, żeby dać szansę komuś młodemu. Kto wchodzi? Janus. Bez komentarza. Wprowadzenie Leśniewskiego w meczu z Miedzią doceniam, ale to już był łabędzi śpiew.
Po 12 kolejkach I ligi w klasyfikacji Pro Junior System zajmujemy zaszczytne ostatnie miejsce, z imponującym dorobkiem 0 (słownie: zera) punktów. Ale, żeby nie było nam smutno, na ostatnim miejscu nie jesteśmy sami, bo identyczny imponujący zerowy dorobek, mają takie kluby jak Górnik Łęczna (???) i Zagłębie Sosnowiec, które od lat ma wielkie ambicje, niewiele mu wychodzi, przed sezonem ściągnęło Bilińskiego, Camarę i Valencię, a i tak „walczy” o spadek. To jest droga, którą mamy iść? I dokąd ta droga ma nas zaprowadzić?
Z uwagą obserwuję dokonania poprzednich trenerów zatrudnionych w klubie, czyli Bartoszka i Brzozowskiego. Dokonań Stano nie mam zamiaru obserwować. Bartoszek niekoniecznie korzysta z młodzieży, w klasyfikacji PJS Kotwica zajmuje jedno z ostatnich miejsc. Po co ściągnął Rzeźniczaka nie mam pojęcia, ale nie muszę wszystkiego wiedzieć. Z kolei Pogoń Siedlce zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji PJS i „gra” o jakieś 1,5 mln zł, bo mniej więcej tyle jest za wygranie PJS w II lidze. Dla takiego klubu to wagon pieniędzy. Kotwica „musi” awansować, Pogoń bardzo „chce”, minimum to pierwsza szóstka, czyli mniej więcej jak my. Przed obecną kolejką Kotwica jest trzecia w tabeli, Pogoń – druga. Jeśli Pogoń wygra niedzielny mecz z Jastrzębiem będzie liderem. Czyli można pogodzić walkę o awans z budową perspektywicznej drużyny i solidnie na tym zarobić. Trzeba mieć tylko pomysł i nie bać się go realizować. Tylko i aż. To, co robi Pogoń Siedlce i trener Brzozowski, idealnie wpisuje się w moją wizję rozwoju klubu, więc bardzo im kibicuję.
Nie mam złudzeń, młodzież nas nie zbawi. I nie jestem idiotą (przynajmniej mam taką nadzieję), tzn. nie wyobrażam sobie jedenastki składającej się z samych młodzieżowców. Wyobrażam sobie natomiast i bardzo tego chciałbym, żeby klub, po raz pierwszy w swojej historii wypracował ścieżkę wprowadzania młodych ludzi do pierwszej drużyny, nie bał się tego robić i był w tym konsekwentny. Jeżeli nie, kolejnym pytaniem, jakie trzeba będzie sobie zadać, to pytanie o sens istnienia Akademii. Po co nam Akademia, z której nikt nie jest w stanie trafić do jedynki, bo klub (trener) woli korzystać z usług przybysza nie wiadomo skąd, o wątpliwych umiejętnościach, zamiast z młodego, rokującego Polaka? I kto, oprócz rodowitych dzieciaków z Płocka, będzie chciał z tzw. Polski do takiej Akademii przyjść, jeśli nie będzie widział żadnych perspektyw na przejście do dorosłego futbolu?
Błachewicz – nie wiem, jakim cudem chłopak wypożyczony do Termaliki, nowy sezon zaczyna w Tychach. Dla mnie to wyłącznie tylko przykład nieudolności poprzednich władz. Ale czasy carskiej branki minęły bezpowrotnie i nikt chłopaka siłą do Tychów nie wcielił. Poszedł tam, bo w Wiśle nie widział perspektyw. Albo widział, że Tychy dają mu o wiele większe.
A Walczak? Czytam podśmiechujki, że Raków grał o ligę mistrzów, a on nie. Czytam też o ojcu, który podobno chłopakowi niszczy karierę. Nie znam człowieka, nie będę osądzał. Ale wiem jedno, gdybym był ojcem Walczaka, po tym, jak klub zapewnił mu „rozwój” w sezonie 2022/2023, również bym chłopaka z tego klubu czym prędzej zabierał. Czy coś z Walczaka będzie? Nie wiem. Wiem natomiast, że x-kom jest firmą informatyczną, a nie tartakiem i drewna by raczej nie brała, bo nie jest jej do niczego potrzebne.
A Babor? Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby dostał u nas szanse w dorosłym futbolu. Najpewniej, albo grałby dalej w CLJ, albo – podobnie jak Borowski czy Błaszkiewicz – „łapał” (a raczej częściej nie „łapał”) jakieś nędzne minuty w „dwójce”. Chłopak ma 17 lat, „łapie” minuty w II lidze, strzelił jedną bramkę dającą punkt swojej drużynie. Dla nieogarniętych, II liga to nie jest poziom podwórkowy, to jest tylko jeden poziom niżej niż my gramy obecnie.
Burek – wypożyczony od nas do Pogoni Siedlce – ma 20 lat i broni całe mecze. Z tego, co widziałem, wychodzi mu to całkiem nieźle. Przypominam – to jest II liga. Brzozowski idiotą nie jest, firanki do bramki by nie wstawiał. A stawiam dolary przeciwko orzechom, że u nas w klubie nikt nawet nie pomyślał o chłopaku w kontekście pierwszego zespołu. I dobrze, że został wypożyczony. Inaczej raz na miesiąc zagrałby z jakimś Oskarem Przysucha lub innym Raszynem. Albo i nie.
Utalentowana młodzież od nas odchodzi, a my chcemy budować przyszłość na ściąganych ludziach bez jakichkolwiek perspektyw? Być może dla kogoś to ok, dla mnie to absurd. I droga właśnie donikąd.
Czytam komentarze wśród kibiców, że Drapiński nie ma szans, bo jest Spremo. To ja się pytam, kim jest Spremo? Jak dla mnie piłkarzem bardzo przeciętnym, w odróżnieniu od innych, nie popełniającym krytycznych błędów w obronie, ale co najwyżej solidnym, w ataku nie dającym prawie nic. Bez perspektyw, „odpalonym” z ESA. Jak czytam wywiady z polskimi piłkarzami za granicą, bardzo często czytam, że żeby grać za granicą Polak musi być dwa razy lepszy od tubylca. A my musimy być tak bardzo gościnni?
Drapiński jest naczelnym ławkowym w pierwszej drużynie od dwóch lat, a ja dalej nie wiem, czy chłopak da radę w dorosłym futbolu. A nie wiem, ponieważ przez dwa lata żaden trener nie dał mu prawdziwej szansy. Jeszcze w czasach ESA Stano wpuścił go w pierwszym składzie na mecz z Miedzią, to nie był wielki mecz Igora, widać było jego początki, ale po tym meczu Stano z niego zrezygnował. Ktoś może grać cały rok słabo i ma pewny plac, a młody człowiek jest „odpalany” po jednym razie? Tak to my nikogo nie zbudujemy.
Szczutowski „bawi” się w IV lidze. Przerasta ją o głowę. Kilka lat temu na wypożyczeniu w Stomilu (to też była I liga), nie grając na swojej pozycji, strzelił chyba 5 goli w rundzie. Od tego czasu nie stał się gorszym piłkarzem. A trenerowi Saganowskiemu się nie podobał, bo jest za slaby w defensywie. Jak na mój mały rozumek, rolą napastnika jest strzelanie goli, a nie bronienie, ale ja się nie znam.
W jedynce nie ma żadnego zawodnika o takich predyspozycjach, jakie ma Krzyżański. Nie wiem, czy trener Saganowski choć przez chwilę pomyślał, żeby dać chłopakowi szansę. Mam nadzieję, że trener Żuraw pomyśli i taką prawdziwą szansę mu da.
Jakie atuty mają (oczywiście na dziś, bo to się może zmienić) Srecković lub Jimie, żeby w ogóle wychodzić na boisko podczas meczu jedynki? W meczu z Miedzią obaj grali na lewej pomocy i obaj wypadli tak samo beznadziejnie. Odkąd są w klubie, obaj kawałka dobrego meczu nie rozegrali w tej drużynie. A w dwójce na podobnej pozycji gra Gleb Kuczko, 10 lat młodszy i wielokrotnie bardziej utalentowany. I co? I nic.
Błachewicz, Walczak, Babor. Kto następny? Drapiński? A potem Kuczko, Leśniewski, Borowski, inni? Mamy czekać, aż od nas odejdą, bo nie będą widzieli u nas perspektyw albo ktoś narysuje im lepsze? A świat chcemy zdobywać Szwochem, Sreckoviciem i Jimiem? Hiszpański, Janus czy Sekulski mają swoje lata i wiecznie grać nie będą.
ESA ma swoje wymagania, to jest bez porównania wyższy poziom. Ale jeśli nie teraz, to kiedy? To właśnie jest ten czas, żeby zamiast palić w piecu pieniądze, których nie mamy, zainteresować się stojącymi przy płocie rowerami.
____________________
Kiedyś na Twisterze napisałem coś pozytywnego o Rakowie Częstochowa. Podczas spotkania z kibicami, Prezes powiedział, że do Rakowa Częstochowa nie możemy się porównywać. Nie wiem, czy odnosił się do mojej wypowiedzi, czy to był czysty przypadek. Teraz oczywiście między obydwoma klubami nie ma porównania, to są inne galaktyki. Ale cofnijmy się kilka lat. Na przykład do roku 2016. To tylko 7 lat, czyli stosunkowo niewiele. Wówczas Wisła Płock awansowała do ESA, a Raków Częstochowa grał w II lidze. Dwa poziomy niżej. Ale miał plan działania i plan na mnożenie pieniędzy. I starannie dobranego trenera. My przez ostatnie lata planu nie mieliśmy żadnego, trenerów braliśmy z przypadku (Żuraw jest chyba 10. trenerem w ostatnich 7 latach, nie licząc tymczasowych), a pieniądze paliliśmy w piecu. Jak jest dziś, chyba wszyscy wiedzą. Więc jak najbardziej te kluby można porównywać. Jeden jako modelowy przykład zarządzania klubem sportowym, drugi – jako coś zupełnie odwrotnego. To dedykuję też właścicielowi klubu, który przede wszystkim ponosi odpowiedzialność za to, w którym miejscu ten klub obecnie jest.
Nie wiem, czy Panowie Sadczuk i Sztylka mają w planie pracę w Wiśle Płock na lata, czy do lata. I czy realizacją jakichkolwiek długoterminowych planów są w ogóle zainteresowani. Wiem natomiast, że sport, w tym futbol, nie uznaje drogi na skróty. Jeśli nie zbuduje się fundamentów, sukces można osiągnąć, ale będzie to sukces chwilowy, ulotny, ułomny. A wejście na jedno wyższe piętro, tylko po to, żeby za chwilę z niego spaść i wrócić do punktu wyjścia jest drogą, która donikąd nie prowadzi.
_________________________
Kończąc ten przydługi tekst, życzenia:
Ten klub w ostatnich latach nie miał kawałka planu. Więc w pierwszej kolejności Prezesowi życzę, żeby opracował taki plan. To, że Prezes nie lubi przegrywać jest bardzo fajne, bo nikt nie lubi, ale planem nie jest. To, że Prezes nie wyznaje zasady „awans albo śmierć” również doceniam, bo ja też jestem przeciwnikiem tej zasady. Ale to też nie jest plan. Do tej pory głównie gasił pożary i „rozliczał” spadek, ale – co sam powiedział – to już etap chyba zakończony. Więc czas zapomnieć o przeszłości i spojrzeć w przyszłość. Więc bardzo chciałbym poznać plan Prezesa na działalność tego klubu na najbliższe – na przykład – 2,5 roku. Z określonymi jednoznacznie celami. Z tego, co widzę, Prezes docenia transparentność, idą długie zimowe wieczory, więc zakładam, że z przygotowaniem takiego planu i jego publiczną prezentacją, nie powinno być żadnego problemu.
Prezesowi życzę także, żeby zarządzał klubem w ramach środków finansowych, które ma, a nie w ramach środków, których nie ma. Mam nieodparte wrażenie, że o ile wcześniej chyba nikt w tym klubie nie słyszał o istnieniu Excela, tak obecny Prezes słyszał i go używa. I bardzo się z tego cieszę.
Chciałbym, żeby Prezes, wspólnie z pozostałymi Panami, opracował program wprowadzania młodzieży do pierwszego zespołu. I był konsekwentny w jego realizacji, nawet jeżeli początki nie przyniosą oszałamiających rezultatów. Bo to przyszłość tego klubu. Tego życzę.
Życzę też Prezesowi, żeby pamiętał o fundamentach. I na nich nie oszczędzał. Prezesem się bywa, kibicem się jest, a my nie chcielibyśmy mieszkać w chałupie, której grozi katastrofa budowlana.
Życzę też Prezesowi, żeby nie musiał firmować swoim nazwiskiem decyzji podejmowanych przez innych. I tego, żeby klub, którym on zarządza, nie prowokował nie służących niczemu konfliktów, szczególnie z kibicami. Klub na tym nie zyska, Prezes też nie, mogą jedynie stracić. Więc po co?
Panu Dyrektorowi Sportowemu życzę jak najwięcej Expositów i Yeboahów i jak najmniej pomyłek transferowych. Choć wiem, że jakość kosztuje, a my pieniędzy nie mamy, więc może to być zadanie wyjątkowo karkołomne. Ale mimo wszystko życzę.
Panu Trenerowi życzę natomiast, żeby nie patrzył na tzw. „nazwiska”. Bo to, że ktoś kiedyś coś tam kopał i ma tzw. „nazwisko”, nie znaczy, że teraz też coś tam kopnie i pomoże drużynie. Czasami może zaszkodzić.
Życzę też Trenerowi otwartej głowy, czasem nieoczywistych wyborów, odwagi i żeby się nie bał postawić na młodzież. I był w tym konsekwentny.
A wszystkim Panom życzę pracy w tym klubie do końca świata i jeden dzień dłużej. Bo to by oznaczało, że jest świetnie. Albo i jeszcze lepiej.
Nie wiem, jak inni, ale jak dla mnie, jeżeli awansu w tym roku nie będzie, świat się nie zawali. O wiele ważniejsze jest to, żeby ten klub był dobrze zarządzany, a drużyna budowana z sensem i jakimikolwiek perspektywami na przyszłość. I myślę, że w takim podejściu nie jestem odosobniony.
Bo fundamenty to podstawa. Zamki budowane na piasku są piękne, problem w tym, że błyskawicznie się rozsypują.
Wojciech
Przypominamy, że cykl „Głos trybun” jest dla Was zawsze otwarty. Jeżeli chcecie podzielić się swoimi spostrzeżeniami, macie pomysł na ciekawy artykuł związany z Wisłą Płock, inną płocką drużyną lub macie ciekawy pomysł na cokolwiek innego, co mogłoby zainteresować czytelników nafciarski.pl – piszcie na kontakt@nafciarski.pl albo łapcie nas w social mediach.
Szczypta ironii & dwa gramy sarkazmu & nie za dużo rozumu & czasem myślę.