Zanim przejdę( w następnych częściach) do oceny poszczególnych zawodników i ich wkładu w wyniki w tym sezonie, chcę naświetlić swój, jak najbardziej subiektywny pogląd na sytuację, która miała miejsce w poprzednim i na przełomie sezonów.
Dosyć często przyjeżdżałem do Płocka żeby być nie tylko na meczu, ale i obejrzeć treningi, czy pogadać z ludźmi z klubu. Jeździłem też na sparringi, czy obozy. Mnie, jako kibicowi, sytuacja po pierwszych kilku meczach, czy po rundzie jesiennej mogła zamazać obraz sytuacji w jakiej był klub, a dokładniej mówiąc drużyna. Natomiast pionowi sportowemu i prezesowi już nie powinna. Na samej górze tej piramidy jest właściciel. Rozumiem i nawet zgadzam się z tym, że nie wtrąca się w bieżące sprawy, nie reaguje panicznie w sytuacjach kryzysowych związanych z przegraniem np. czterech spotkań. Natomiast od kwietnia nie była to już sytuacja związana tylko z wynikami. Wyniki były wypadkową tego co działo się, a raczej tego co nie działo się, w szatni. Trzeba umieć słuchać, gdy wiadomo, że wprost nikt nie powie co się dzieje, bo najzwyczajniej nie może, to o kibicach, czy dziennikarzach, bo ludzie w klubie widzieli co się dzieje, tylko albo nie potrafili zdiagnozować problemu, albo nie potrafili na to zareagować.
Nie słyszałem głosu, że trener Stano był złym trenerem. Co najwyżej głosy niezadowolenia, że ten czy tamten nie gra. W wielu rozmowach, także ostatniej – opublikowanym u nas wywiadzie z Dawidem Kocyłą padała opinia, że sportowo byłą to najlepsza ekipa od kilkunastu lat (jakość piłkarska). Co z tego, skoro atmosfera w szatni to coś czego nie było. Jak powiedział jeden z zawodników „atmosfera nie była zła, jej po prostu nie było”. Niedługo ukaże się wywiad z Fabianem Hiszpańskim, wyciągnę z niej teraz jeden wątek: po meczu ze Stalą Mielec w szatni pół godziny po zakończeniu spotkania zostały trzy osoby – Łukasz Sekulski, Bartek Sielewski i Hiszpan. Reszta udała się na słusznie należny odpoczynek. Akurat przed tym meczem nocowałem w Starzyńskim, drużyna miała tam przedmeczowe odprawy, zszedłem po kawę i zwróciłem uwagę na samotnie siedzącego przy stoliku Sekula. Nie przypuszczam żeby siedział sam tylko dlatego, że chciał skoncentrować się przed meczem.
Drużyna została zagłaskana, wszyscy w koło powtarzali, że będzie ok, taka ekipa spaść nie może, zabrakło kogoś, kto pieprznął ręką w stół i obudził towarzystwo. Znaleźliśmy się w 1. lidze, bo piłkarze uwierzyli, że nie mogą spaść, bo trener, dyrektor sportowy i prezes nie posiadali umiejętności wstrząśnięcia drużyną.
Takim wstrząsem miała okazać się zmiana trenera na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu. Była wstrząsem, który dopiero niedawno się zakończył. Z braku innych chętnych zatrudniono trenera, który nigdy nie powinien dostać szansy pracy w Wiśle Płock. Nie wiem i nie chcę wiedzieć co o Marku Saganowskim wiedziała osoba, która go wskazała. Facet, który mentalnie nie ruszył się poza…(wstaw co chcesz), poniżający piłkarzy na treningach, otrzymał misję ratowania drużyny przed spadkiem i w razie sukcesu dalsze prowadzenie jej w ESA. W ten właśnie sposób opóźniono budowanie składu na nowy sezon. Porządki robili odchodzący prezes, wraz ze wschodzącą gwiazdą polskiej myśli szkoleniowej.
Jedno jest pewne: porządek w tamtej szatni zrobić należało. Raz, że na kontrakty dla najlepszych piłkarsko pieniędzy nie było, dwa – ci najlepsi piłkarsko niekoniecznie byli dobrym rozwiązaniem charakterologicznym. Ciekawostką jest fakt, że w bardzo bliskich okolicach klubu było przekonanie, że to nie jest trener dla nas, ale jeśli już jest, to niech dostanie szansę…
W lipcu obowiązki prezesa przejął Piotr Sadczuk, dyrektorem sportowym został Dariusz Sztylka. Budowanie drużyny w połowie lipca to ciężkawy temat, zwłaszcza, że zadłużenie klubu i niewiadoma co do wysokości budżetu spowodowała, że jednym z głównych kryteriów była wysokość miesięcznego wynagrodzenia. Klub był w takiej sytuacji, że ogromną różnicę robiło wynagrodzenie -bierzemy tego z pensją 13 tysięcy, bo tamten chce 18, a to dla nas za dużo.
Lipcowa rzeczywistość to brak kasy, sklejana drużyna i zapowiedz awansu. Z biegiem czasu okazało się że właściciel zapewnił finansowanie pozwalające powoli spłacić zadłużenie i wyjść na prostą, nie odwrócili się od nas sponsorzy, a wręcz przeciwnie niektóre kontrakty są wyższe (niewiele, ale zawsze coś). Trzon drużyny postanowiono oprzeć na ludziach z miasta 🙂 i zawodnikach długo grających w Wiśle. Kilku piłkarzy dołączyło (ocena transferów w następnych częściach), kilku niespodziewanie odeszło (np. Błachewicz). Pierwszy mecz z Podbeskidziem – z wysokości trybun wyglądało to tragicznie, wbrew szumnym zapowiedziom, nie sprawiło to na mnie wrażenia drużyny grającej o awans. Nazwiska znałem, ale piłkarzy nie poznawałem. Biorąc pod uwagę całą zakończoną rundę, nie jestem w stanie powiedzieć o żadnym meczu, że graliśmy fajną piłkę, że zdominowaliśmy przeciwnika. Nawet w tych wysoko wygranych spotkaniach były tylko krótkie fragmenty fajnej dla oka gry, jakieś pojedyncze zagrania, które pozwalały mieć nadzieję. Natomiast takie mecze jak z GKS w Katowicach, z Miedzią w Legnicy, czy z Arką w Płocku pokazywały dobitnie czego i gdzie nam brakuje. Oczywiście zgoda, kontuzje nam nie pomagały, ale myślę, że przynajmniej część z nich spowodowana była, żeby nikogo nie obrazić, ujmę to w ten sposób: dziwną filozofią zbliżoną w pewnych aspektach do filozofii futbolu wg Franza Smudy. Degradacja, jak się okazało, nie była jedyną „karą”. Straciliśmy pół roku, które można było wykorzystać na budowę od „nowa”.
Dla mnie oczywiste jest, że w gruncie rzeczy zaczynamy budować teraz zimą, oprócz koniecznych wzmocnień nadchodzi czas na podjęcie decyzji dotyczących przyszłości ok 20 zawodników -tyle kontraktów wygasa 30 czerwca 2024. Wśród nich są m in Gerbowski, Cielemęcki, Drapiński, Zieliński, Vallo, który ma opcję +1. Czasu na decyzje zbyt dużo nie ma, pewnie niedługo po 1 stycznia dowiemy się, że któryś z nich podpisał już kwity z innym klubem. Pion sportowy ma trochę roboty, nie tylko kto zostanie, ale i na jak długo, bo sytuacja gdy kontrakty kończą się jednocześnie tylu zawodnikom jest niedopuszczalna w profesjonalnym klubie. Trener Żuraw też stoi przed kilkoma decyzjami. Pewnie będzie chciał obejrzeć Sreckovica podczas obozu przygotowawczego, piłkarz który niewątpliwie posiada umiejętności, natomiast do tej pory nie potrafił ich zaprezentować. Sreckovic to nie tylko duże obciążenie finansowe dla klubu, to także decyzja ważna ze względu na to, że jest to zawodnik nie posiadający paszportu UE.
Tak przy okazji szpilka do wszystkich ostatnio zarządzającymi klubem. Tu i teraz jest ważne, ale boisko treningowe które posiadamy, to nie jest poziom 1. ligi. To nie jest żaden poziom. To, że pełnowymiarowe boisko treningowe z podgrzewaną murawą będziemy mieli dopiero za półtora roku, to potężne zaniedbanie.
Piękny nowy stadion nie może przysłonić braków, które nie każdy widzi, ale które są podstawą w funkcjonowaniu klubu. Nowy stadion daje nam olbrzymi potencjał, ale to w tej chwili tylko potencjał. Wybiegając nieco do przodu, nazwiska przewijające się w kontekście zimowych wzmocnień są bardzo ciekawe. W przypadku pomyślnego ich domknięcia, dostaniemy naprawdę duży zastrzyk jakości, w niektórych przypadkach połączony z potrzebnym charakterem. Fajnie, bo tu i teraz może nie jest najważniejsze, ale jest ważne. Trener Żuraw mówił o widocznym braku jakości w meczu ze Zniczem, mnie w innych meczach też jej brakowało, a awans byłby potężnym kopem w powrocie do zainteresowania meczami. Tak, wiem że ci którzy mają być i tak będą, ale to też biznes . Żeby klub zarabiał konieczne jest, żeby byli ci, których w tej chwili nie ma, a będą, jeżeli swoje zadania wykonają prezes, dyr. sportowy, trener, piłkarze, dział marketingu i kibice, którzy dla mnie są często anonimowymi, bez etatowymi pracownikami działu marketingu. Kibice, którzy są ważną częścią klubu, jako jedyni nie zawiedli w ubiegłym sezonie i jestem pewien nie zawiodą w tym.
Podejmując jakieś decyzje, robiąc coś, zawsze istnieje możliwość popełnienia błędu, zawsze łatwiej jest użyć funkcji kopiuj – wklej. Moim zdaniem w życiu nie o to chodzi.
CDN…
Ojciec, pasjonat piłki i muzyki. Wisła Płock od zawsze na zawsze. Camele bez filtra. Zwolennik dyskusji, wróg hejtu.