Jedni uważają, że lepiej gonić, inni, że lepiej uciekać. Ja nie mam w tej sprawie wyrobionego poglądu. Nikt mnie nie goni (chyba), przed nikim też nie muszę uciekać (mam nadzieję). Nie wiem, co o tym sądzą chłopcy z dwójki, w każdym razie po kilkumiesięcznym liderowaniu w tabeli, tydzień temu pozycję lidera stracili i z gonionego stali się goniącym. I zamiast uciekać, teraz muszą gonić. Przez to margines możliwego błędu został ograniczony do minimum.
A przed nimi był mecz z Mazovią Mińsk Maz. Mazovia to przynajmniej dla mnie absurdalny, ale bardzo namacalny przykład, jak nie powinna być budowana drużyna. Od kilku lat wielkie aspiracje, co każdy sezon wyścig zbrojeń trwa w najlepsze, a wyników jak nie było, tak nie ma. Teraz w składzie między innymi Wojciech Trochim (lat 35, wcześniej kilkanaście klubów z ESA i 1 ligi), Łukasz Broź (lat 38, wcześniej Widzew, Legia, Śląsk), Dominik Sadzawicki (lat, 30, wcześniej Katowice, Górnik Zabrze, Stal Mielec), Miłosz Przybecki (lat 33, wcześniej Zagłębie Lubin, Pogoń Szczecin, Ruch Chorzów), przed tym sezonem ściągnięty Michał Masłowski (lat 35, wcześniej Zawisza Bydgoszcz, Legia), do tego gwiazdorzy mazowieckiej piłki Wojciech Wocial oraz Patryk Zych (też ściągnięty przed tym sezonem) oraz golleador Michał Bondara. Wydawałoby się, że skład do rozwalenia tej ligi, no ale tak się tylko wydaje. W Mazovii uważają, że ci ludzie będą walczyć na śmierć i życie o klub ? Że będą walczyć o awans, żeby na stare lata sobie życie utrudnić ? Bo wyższa liga, to wyższy poziom, czyli wyższa trudność. Życzę powodzenia. Równie dobrze można by wierzyć, że teściowa będzie najlepszym kumplem swojego zięcia. Wierzyć można, ale po co, skoro to bez sensu. No, ale kto bogatemu zabroni, jak się ma kasę, można ją inwestować (w przyszłość, np. w młodzież), można budować drużynę z sensem, albo bez, można też bez sensu palić hajs w piecu, mając nadzieję, że to, co od lat nie przynosiło wyników, teraz jakimś nagłym cudem wyniki przyniesie (a nie przyniesie). Ten sezon jest także (jak dla mnie, ale też chyba dla nich) jednym wielkim rozczarowaniem, przed tą kolejką Mazovia zajmowała 7 miejsce w tabeli z 12 punktami straty do lidera. Czyli kolejny rok w plecy. Jak jest łatwo, potrafią bez problemu, w ramach zabawy, przykładowemu Raszynowi wrzucić piątkę (albo ósemkę), ale jak poziom trudności rośnie, w najważniejszych meczach zawodzą. Dwa tygodnie temu wstydliwa porażka z KTS Weszło u siebie 0:4, tydzień temu porażka z Ząbkovią 1:3. Obawiam się, że nie o to chodziło tzw. włodarzom klubu. Ale nie mój hajs, nie moje małpy, nie mój cyrk. Natomiast przyznacie, nazwiska „mocne” i przynajmniej teoretycznie, na papierze, rywal wydawał się trudny. A sam mecz miał jeszcze jeden smaczek. Rok temu w ostatniej kolejce, grając jakby jutra miało nie być, to nasi chłopcy zablokowali Mazovii awans, remisując w ostatniej kolejce 1:1, przez co awans wywalczyła Victoria Sulejówek, a Mazovia, jak Himilsbach z angielskim, została z niczym. Czy Mazovia będzie chciała to „pomścić”? Tym bardziej, że w środę Mazovia wygrała w ¼ Mazowieckiego Pucharu Polski 1:0 z III ligową Bronią Radom, odnosząc największy sukces w swojej prawie 100 letniej historii, czym na pewno się podbudowała, a nasza dwójka grając bez „wzmocnień” z jedynki we wtorek rozegrała najlepszy mecz wiosną i pokonała także III ligową Victorię Sulejówek 3:1.
Dlatego jarałem się tym meczem, odpaliłem swojego 35 letniego trabanta, założyłem kowbojski kapelusz, na nogach gumofilce z ostrogami i pojechałem zdobywać Mińsk Mazowiecki.
Początek meczu bardzo dobry w naszym wykonaniu. Od pierwszej minuty nasi chłopcy starali się narzucić przeciwnikowi swoje warunki gry. Szybko, płynnie, z dużą wymiennością pozycji, szukaniem wolnych przestrzeni, sporo gry kombinacyjnej, także z pierwszej piłki. Nie przynosiło to wymiernych efektów, ale gnietliśmy, gnietliśmy i wygnietliśmy. W 9 min rzut rożny z lewej strony boiska, dośrodkowanie, obrońca Mazovii kiksuje, piłka spada jakiś metr, może dwa od bramki, dopada do niej Miarka i turla piłkę tuż obok słupka do bramki.
Szybko, sprawnie, z efektami, tak powinna działać sprawnie naoliowiona maszyna.
Po zdobytym golu nasi chłopcy postanowili kontynuować dzieło zniszczenia. Dalej siedzieli na przeciwniku, nie pozwalali mu praktycznie na nic, a sami bawili się piłeczką. Dalej szybko, kombinacyjnie, z pierwszej piłki. Co chwila robiliśmy bałagan w obronie przeciwnika i ich polu karnym. Po świetnej akcji Krzyżana strzał jednego z naszych z 5 metrów został zablokowany. Obrona Mazovii pękała, pękała, aż pękła. Po kolejnej kombinacyjnej akcji, Witek znalazł się po lewej stronie pola karnego, minął jednego przeciwnika, lewą nogą dograł na czwarty-piąty metr pola karnego, tam Borowski uprzedził obrońców miejscowych i wpakował futbolówkę do bramki. Poezja.
A ja przecierałem oczy ze zdumienia.
Niewiele ponad 20 minut gry, dwie w sieci, gra, która naprawdę mogła się podobać, w tym czasie miejscowi praktycznie nie zbliżyli się do naszego pola karnego. Parafrazując Szpaka, szkoda, że Państwo tego nie widzieli.
Po zdobytej drugiej bramce zwolniliśmy. Nic dziwnego, na takiej intensywności jak w pierwszych 20 minutach nie da się rozegrać całego meczu. W tym czasie miejscowi mieli najlepszą sytuację w całym meczu, którą sami sobie stworzyli. Po rzucie rożnym, strzał jednego z nich z 8-9 metrów bardzo dobrze sparował Zieliński. Poza tym wszystko wydawało się pod kontrolą. Nie byliśmy aż tacy agresywni i zapalczywi jak w pierwszej fazie, ale też nic nie wskazywało na to, ze może nam grozić jakieś niebezpieczeństwo. A jeżeli ktoś miał strzelić bramkę, to zdecydowanie bardziej my niż oni. Po kolejnej kombinacyjnej akcji Krzyżański – Borowski – Pawlak, ten ostatni ładuje piłkę do sieci. Niestety sędzia odgwizduje spalonego. Chyba był, ale to była kolejna świetna akcja.
Dalej wszystko odbywało się pod naszą kontrolą, spokojnie płynęliśmy do końca pierwszej połowy, jak Titanic do Ameryki, aż wydarzyło się coś, co nie miało prawa się wydarzyć. Jeden z naszych (chyba Więckowski) z okolicy 30 metra zagrywa do Zielińskiego stojącego na linii pola karnego. To nie było super podanie, ale wydaje mi się, że nie było też jakieś makabryczne. Ot, skacząca piłka. Piłka sobie skakała, skakała skakała, była coraz bliżej Zielińskiego, nasz bramkarz chyba miał burzę mózgów, co z tą piłką zrobić. Jak w końcu piłka do niego dotarła, chyba jeszcze burzy mózgów nie zakończył, w efekcie zagrał jakiegoś ekwilibrystycznego loba do nikogo, niczyją piłkę przejął Bondara, odegrał do Kozłowskiego. Strzał. Gol.
Jeżeli czasami mówi się o bramkach z dupy, to ta bramka była z najgorszej dupy świata, jaką sobie tylko można wyobrazić. Mazovia była bezradna, bezzębna, jak niemowlę tuż po urodzeniu. Nie była w stanie zrobić nic. A my wyciągnęliśmy do niej dłoń i postanowiliśmy ją przytulić.
To była 43 minuta, a ja w przerwie bilem się z myślami. Znów sami sobie komplikujemy życie ? Podajemy przeciwnikowi tlen, gdy ten prawie leżał na deskach ? A ja znów będę miał migotanie przedsionków i mikrozawał ? No ludzie, ile można ????
Nie wiem, czy nasi chłopcy postanowili zlitować się nad moim nędznym jestestwem, w każdym razie od początku drugiej połowy przejęli inicjatywę i jednoznacznie pokazali, kto dziś jest hegemonem.
Szybko, kombinacyjnie, z pierwszej piłki, szukaniem wolnych przestrzeni, co chwilę robili bałagan w obronie przeciwnika. Mazovia z tym bałaganem średnio sobie radziła, a jak nie umiała sobie poradzić, to faulowała.
A po jednym z fauli, wydarzyło się coś takiego. Co ja będę Państwu opowiadał, to trzeba zobaczyć.
Panie Radosławie, nie sądziłem, ze dożyję takiej chwili.
Szacun. Szapoba.
Zdobyta bramka nie uśpiła chłopaków. Zero minimalizmu i kunktatorstwa, dalej swoje warunki i bałagan w obronie przeciwnika. Po kolejnej akcji, Pawlak przejmuje piłkę w polu karnym, umiejętnie się zastawia, obrońca na niego wpada, faul, karny ewident. A, że Pawlak bardzo nie lubi, jak ktoś go poniewiera w polu karnym, sprawiedliwość postanowił wymierzyć sam.
A zrobił to tak.
To była 57 minuta. W kwadrans postanowiliśmy zrobić porządek na boisku, co się świetnie udało.
Dalej graliśmy swoje, może nie tak zapalczywie jak na początku drugiej połowy, ale nikt nie miał złudzeń, kto dziś jest panem i władcą, a kto tylko giermkiem przyuczającym się do zawodu. Szukaliśmy swoich szans. Po jednej z nich i dośrodkowaniu w pole karnym, Czajka, może nie silnym, ale bardzo dokładnym strzałem głową pod poprzeczkę, strzela kolejnego gola. W samej końcówce jeszcze Błaszkiewicz miał sytuację sam na sam, ale piłkę odbił bramkarz Mazovii.
A Mazovia ? Pierwszy strzał na bramkę w drugiej połowie (ze 2 metry nad nią) to okolice 64 minuty, groźny strzał z wolnego (minimalnie niecelny) to okolice 70 minuty, jedyny celny strzał w drugiej połowie (bez problemu złapany przez Zielińskiego) to sama końcówka meczu.
To wszystko.
W efekcie mecz kończy się wynikiem 1:5, a gdyby nasi chłopcy dorzucili jeszcze ze 2-3 gole, miejscowi jakoś specjalnie nie mogliby narzekać na niesprawiedliwość losu.
Niech mi Mińszczanie wybaczą, bardzo przepraszam, ale to był mecz gołej dupy z batem. I nie muszę mówić, kto występował w jakiej roli. Jak pewnie wiecie (a jeśli nie wiecie, to już wiecie) mam pierdolca na punkcie IV ligi i oglądam wszystko, co mogę. I w ostatnim czasie oglądałem chyba wszystkie mecze Wisly II z Mazovią i w żadnym z nich nie było takiej przepaści między drużynami. To była miazga, walec, deklasacja.
Jeżeli coś moim zdaniem jest nie halo, krytykuję. Jeżeli coś jest halo, chwalę. Nic nie poradzę na to, ze w ostatnich kilkunastu miesiącach, w tym klubie więcej było do krytykowania niż do chwalenia. Nie jam to uczynił. Ale jeśli ktoś rozpoczynał czytać ten tekst z nadzieją, że znajdzie jakieś słowa krytyki, przepraszam, że go rozczaruję, ale dziś krytyki nie będzie. Zielińskiemu wybaczam i po chrześcijańsku rozgrzeszam, tylko ten, kto nic nie robi, nie popełnia żadnych błędów. Ale poza tym to był świetny mecz chłopaków, najlepszy od niepamiętnych czasów.
Indywidulanych cenzurek też nie będzie, poza jedną.
KRZYŻAN.
Każda akcja z jego stemplem, chłopak widzi więcej niż kontroler lotów w NASA, jak trzeba przyspieszy grę, jak trzeba – zwolni.
MÓZG. SZEF. SZERYF. HERSZT.
Normalnie w tym miejscu coś bym napisał (pewnie niektórzy domyślą się co), ale dziś wyjątkowo sobie daruję.
Dwa tygodnie temu (po meczu w Karczewie) narzekałem, że drużyna gra poniżej tego, co potrafi i się męczy w meczu ze słabeuszem. Dziś piszę, że chłopcy zdeklasowali i rozłożyli na łopatki zespół, który jest bez porównania silniejszy od Mazura Karczew. I to wszystko wydarzyło się w 2 tygodnie. Cały futbol. Aż taka przemiana w tak krótkim czasie jest dla mnie niepojęta, ale doskonale wiecie, że ja niewiele pojmuję. Mogę sobie tylko życzyć, żeby podobną przemianę przeszli piłkarze jedynki. Futbol to naprawdę piękna gra i chyba nawet mniej skomplikowana niż się niektórym wydaje. Jeszcze niedawno, patrząc na mecze dwójki oczy krwawiły, wczoraj mogły się tylko cieszyć, bo to naprawdę był świetny mecz chłopaków.
Za tydzień mecz z Hutnikiem.
Dla mnie drużyną, która wydawała się najlepsza w tej lidze. Ale wczoraj Hutnik został podobnie zdeklasowany przez Ząbkovię, która objęła pozycję lidera. Możliwość pomyłki spadla praktycznie do zera, ale jeśli nasi chłopcy do końca sezonu będą grać tak jak wczoraj, nie będzie na nich siły. A jeśli wolą gonić niż uciekać, niech gonią, choćby do ostatniej kolejki. Byle skutecznie i z sukcesem.
Czego sobie, Państwu i chłopakom życzę.
A ja ze swoim trabantem i gumofilcami będę im w tym towarzyszył.
Mazovia Mińsk Maz. – Wisła II Płock 1:5 (1:2)
0 : 1 Miarka 8’
0 : 2 Borowski 22’
1 : 2 Kozłowski 43’
1 : 3 Cielemęcki 52’
1 : 4 Pawlak 57’
1 : 5 Czajka 78’
Wisła: Piotr Zieliński – Jakub Miarka (76’ Kacper Błaszkiewicz), Beniamin Czajka, Marcin Więckowski, Milan Spremo, Aleksander Pawlak (61’ Łukasz Mościcki), Jakub Witek (69’ Szymon Leśniewski), Bartosz Zynek (69’ Jakub Maślak), Radosław Cielemęcki (69’ Dawid Zięba), Dawid Krzyżański (80’ Filip Lodziński), Bartosz Borowski (76’ Patryk Leszczyński).
Wyniki 25 kolejki
Oskar Przysucha 1-0 Drogowiec Jedlińsk
Błonianka Błonie 4-1 KS Raszyn
KS CK Troszyn 2-0 Wilga Garwolin
Józefovia Józefów 2-2 MKS Piaseczno
Sokół Serock 0-4 KTS Weszło
Hutnik Warszawa 1-4 Ząbkovia Ząbki
Mazovia Mińsk Mazowiecki 1-5 Wisła II Płock
Mszczonowianka 3-2 Marcovia Marki
Mazur Karczew 0-1 Ursus Warszawa
Tabela po 25 kolejkach
Szczypta ironii & dwa gramy sarkazmu & nie za dużo rozumu & czasem myślę.
brak awansu to porazka. Czajka, Pawlak i Cielemecki musza grac.. Spremo powinien odgrywac pierwsze skrzypce w pierwsze druzynie, ale jesli ma juz grac w drugiej, to tutaj trzeba miec glowke, aby go odpowiednio wykorzystac.