To już klątwa, mordo! Relacja #WPŁŚLĄ

Przedostanie domowe spotkanie Nafciarzy. Wisła podejmowała na swoim stadionie drużynę Śląska Wrocław. Już patrząc na składy można było zobaczyć, że trener Stano zakończył fazę testów i rotacji. Na boisko posłał teoretycznie najsilniejszą jedenastkę. Do wyjściowego składu wrócili kolejno Martin Šulek (po urazie), kapitan Jakub Rzeźniczak, Rafał Wolski, Davo, Kristian Vallo, Lukasz Sekulski (cała piątka mecz w Mielcu zaczynała na ławce rezerwowych). W drużynie Śląska brak natomiast Michała Szromnika i Erica Exposito.

Spotkanie ze środka rozpoczęli wrocławianie. I to oni pierwsi stanęli przed okazją, by otworzyć wynik spotkania. W kuriozalnych okolicznościach, ale jednak. Do niegroźnej piłki wychodził Krzysiek Kamiński, nieporozumienie ze Stevem Kapuadi, nasz stoper chcąc podać piłkę do bramkarza skierował ją obok zdezorientowanego Kamyka. Jedynie dzięki opatrzności skończyło się na strachu i rzucie rożnym. Była 3. minuta meczu. Kolejne minuty to już twarda męska gra w środku pola bez konkretów w ataku. Pierwszą ofiarą takiej rywalizacji został John Yeboah, ostro, ale zgodnie z przepisami, potraktowany został on przez Kapuadiego. Długo pomocy udzielali mu lekarze Śląska, jednak ostatecznie wrócił na boisko. Pierwszy strzał Nafciarze oddali w 9. minucie. Zza pola karnego próbował Rafał Wolski, jednak bardzo niecelnie. Najlepsze w pierwszym kwadransie to pogoda i fantastyczny doping kibiców Nafciarzy.

W 17. minucie trybuny ożywił trochę Yeboah, po jego indywidualnej akcji i strzale, wyśmienitą interwencją popisał się Krzysiek Kamiński. Chwilę później kolejna „groźna” akcja Śląska. Jednak strzał grającego z numerem 17 Schwarz sparowany został na rzut rożny przez jednego z obrońców. Pierwszą wyśmienitą okazję do zdobycia bramki mieli Nafciarze w 20. minucie. Idealne dogranie Wolskiego, z bocznego sektora, na 11. metr do Szwocha. Jednak nasz pomocnik źle przyjął sobie piłkę i skończyło się na jęku zawodu na trybunach. Piłkarze Wisły sygnalizowali jeszcze zagranie ręką jednego z obrońców wrocławian. Jednak sędzia Musiał zdecydowanie dał do zrozumienia, że o rzucie karnym nie ma nawet mowy. 23. minuta to próba strzału? dośrodkowania? Szwocha, pewnie jednak wyłapana przez Leszczyńskiego. 25. minuta – faulowany Wolski. Ze stojącej piłki dogrywał Furman, zgranie Kapuadiego do Vallo, jednak Słowaka ubiegli obrońcy.

Drugi kwadrans pokazał, że Nafciarze wyszli na ten mecz mocno motywowani. Kolejna ładna akcja w bocznym sektorze boiska i tym razem strzału zza pola karnego próbował Šulek. Niestety, jak poprzednicy, niecelnie. Śląsk próbował odpowiadać, jednak mocno nieskutecznie. Długie piłki padały łupem naszych stoperów, a próby strzałów spotykały na swojej drodze bardzo pewnego Krzyśka Kamińskiego.

Foto Wisła Płock

32. minuta, strata Mateusza Szwocha na rzecz kapitana wrocławian, kolejny strzał na naszą bramkę. Jednak prosto do koszyczka dobrze ustawionego Kamyka. W odpowiedzi sprytna podcinka Davo do Sekula, jednak szybciej do piłki doszedł bramkarz Śląska.

Na pierwszy celny strzał Nafciarzy przyszło nam czekać do 37. minuty. Bardzo ładną akcję tercetu Davo Wolski Sekulski strzałem kończył Wolak. Jednak uderzył wprost w bramkarza rywali. Minute później gorąco zrobiło się pod naszą bramką. Najpierw strzał zza pola karnego sparował Kamyk, a dobitka okazała się zbyt lekka, aby pokonać naszego goalkeepera. 39. minuta meczu i żółtą kartką ukarany został Garcia za faul na Dominiku Furmanie. Minutę później żółtą kartkę zobaczył kolejny obrońca Śląska – Diego Verdasca. 43. minuta, strata Davo przed polem karnym Nafciarzy, strzał niezwykle aktywnego Yeboaha, ale obok bramki. W odpowiedzi prostopadłe podanie Davo do Sekula, jednak w górę powędrowała chorągiewka sędziego liniowego. Inna sprawa, że i tak przy piłce pierwszy był bramkarz Śląska.

Do drugiej części gry oba zespoły przystąpiły bez żadnych zmian. W 47. minucie kolejna wyborna sytuacja dla Śląska, strzał Schwarza przyblokowany przez jednego z obrońców powędrował na rzut rożny. Na zegarze 50 minut i kolejne nieudane zagranie Vallo. Słowak w tym spotkaniu ewidentnie przejął rolę Olka Pawlaka z Mielca. Nie jestem pewien czy przez te 50 minut zaliczył jeden udany kontakt z piłką. Jakby słysząc moje myśli w 51. minucie bardzo dobrze centrował Kristian, piłkę na 11. metrze otrzymał Davo, jednak o jeden zwód za dużo sprawił, że nie mogliśmy cieszyć się z gola. Warto przy okazji tej akcji podkreślić świetną postawę Rafał Wolskiego, który jednym zagraniem rozmontował obronę wrocławian.

55. minuta, do wejścia na boisko szykuje się Damian Rasak, intensywniej zaczął rozgrzewać się Filip Lesniak. Zanim na boisku pojawili się wyżej wymienieni, kolejną wyborną okazję miał Davo. Idealną piłę dograł mu Furman, ale Hiszpan zbyt długo zwlekał z rozwiązaniem, co skutkowało stratą i kontratakiem Śląska. W odpowiedzi gapiostwo Tomasika mogło zakończyć się niebezpiecznym strzałem, jednak na drodze piłki stanął Martin Sulek i ofiarnie, klatka piersiową, zablokował uderzenie. Rasak i Lesniak na boisku pojawili się zastępując Vallo i Szwocha.

W 61. minucie wynik otworzył John Yeboah, nie niepokojony przez nikogo, uderzył zza linii pola karnego i umieścił piłkę w siatce obok interweniującego Kamyka. Strata bramki wisiała w powietrzu, Nafciarze na drugą połowę wyszli jakby ospali i bez pomysłu. W 65. minucie dwie kolejne zmiany przeprowadził trener Staňo, na boisku pojawili się Warchoł i Kolar zmieniając Davo i Łukasza Sekulskiego. 70. minuta i cud ratują Nafciarzy, cud o nazwie słupek. Najpierw w środku pola niezrozumiałe zachowanie Furmana, który nie ruszył do podania Šulka, co skutkowało stratą i kontratakiem Śląska. Później piłkę podprowadził Yeboah, podał do Caye Quintany, a ten huknął w słupek. Po wszystkim żółtą kartą ukarany został Tomasik, który faulował Yeboaha. Nafciarze próbowali odpowiedzieć, jednak nieskutecznie.

W 72. minucie ładne podanie Rasaka do Warchoła, ale złe przyjęcie napastnika Nafciarzy i wybijają obrońcy w białych strojach. 73. minuta, podwójna zmiana w Śląsku, na boisku pojawili się Konczkowski i Bergier, zmieniając Quintane i Bejgera. w 75. minucie przygotowana kolejna zmiana, przy linii bocznej ostatnie wskazówki odbierał Milan Kvocera – zastąpił on Dominika Furmana. 78. minuta, strzał głową Damiana Warchoła, wprost w ręce bramkarza. W tej akcji warto nadmienić, że wszystko zaczęło się od pięknej rulety Filipa Lesniaka pod naszym polem karnym. Zmiana w Śląsku, na boisku pojawił się Piotr Samiec-Talar, zmieniając strzelca bramki. W 81. minucie podcinką w pole karne próbował dogrywać Tomasik, jednak piłka minęła wszystkich i wylądowała u bramkarza.

W 84. minucie wybuch radości na trybunach. do wyrównania doprowadził Damian Warchoł, wyśmienitym podaniem obsłużył go Rafał Wolski. Nie pozostało mu nic innego jak huknąć pod ladę. Nie skończyłem pisać jeszcze o jednej bramce, a już stadion mógłby cieszyć się z drugiej. Wyśmienitym strzałem popisał się Martin Šulek, jednak uderzył minimalnie niecelnie. Strzelona bramka podziałała na Nafciarzy jak sole trzeźwiące. Rzucili się oni do huraganowych wręcz ataków w poszukiwaniu zwycięstwa. Przed szansą stawali Rasak, Kvocera i kolejny raz Warchoł, ale na drodze stawali obrońcy, bramkarz, a nawet chorągiewka sędziego liniowego.

Rzucenie się na Śląsk przyniosło jednak odwrotny skutek do zamierzonego. W 90. minucie na prowadzenie za sprawą Patryka Olsena wyszedł Śląsk. Kapitan Wrocławian wykorzystał zarówno dośrodkowanie z prawej strony Martina Konczkowskiego jak i bardzo bierną postawę naszej pary środkowych obrońców.

Do końca meczu, mimo rozpaczliwych prób Nafciarzy wynikł nie uległ. Klątwa Śląska Wrocław trwa w najlepsze. Patrząc na ligową tabelę nie ma wśród Nafciarzy powodów do niepokoju. Ale ja patrząc na formę niektórych naszych piłkarzy czuje nieprzyjemne akcenty w trzewiach, na myśl o naszym kolejnym pojedynku.

>>>SKRÓT MECZU<<<

Kopnij dalej

Ten post ma 2 komentarzy

Dodaj komentarz