Podsumowanie rundy jesiennej sezonu 2023/24 w IV lidze mazowieckiej

IV Liga Mazowiecka

Runda jesienna sezonu 2023/24 IV ligi mazowieckiej była wyjątkowo udana dla zespołu Wisły II Płock. Drugi zespół Nafciarzy występuje na tym poziomie rozgrywkowym od kilkunastu lat, konkretnie od 2010 roku. Czy w tym sezonie uda się Wiśle dołączyć do elitarnego grona klubów posiadających III-ligowe zaplecze?

Nikt tego głośno nie mówi, ale od kilku lat jest w klubie mniejsze lub większe ciśnienie na awans do III ligi. Nie udało się tego celu zrealizować Adamowi Majewskiemu, na finiszu (m.in. o zawiłe przepisy) potknął się Marek Brzozowski. Czy ta sztuka uda się Łukaszowi Nadolskiemu?

1.WISŁA II PŁOCK164251-9
2. Hutnik Warszawa173833-9
3. KS CK Troszyn173838-20
4. Mszczonowianka Mszczonów173644-21
5. KTS Weszło Warszawa163638-15
6. Ząbkovia Ząbki163541-13
7. Mazovia Mińsk Mazowiecki173354-28
8. Ursus Warszawa172831-26
9. MKS Piaseczno162231-34
10. Błonianka Błonie172127-34
11. Wilga Garwolin161926-30
12. Mazur Karczew171724-40
13. Józefovia Józefów171617-39
14. Marcovia Marki161422-35
15. Oskar Przysucha171220-39
16. KS Raszyn171116-41
17. Sokół Serock17822-55
18. Drogowiec Jedlińsk1708-55

Pozycja w ligowej tabeli to niejedyny powód do optymizmu. Obserwuję grę II drużyny z bliska od dobrych kilku lat i tak dobrze grającego zespołu naszych rezerw chyba jeszcze w tym czasie nie widziałem. Przed nami jeszcze cała runda wiosenna, ale pozycja wyjściowa jest wyborna.

Trener Nadolski patrzy na to wszystko chłodnym okiem :

Deklaracji, że walczymy o awans nie będzie, bo po pierwsze 14 lat nie było Wisły II na poziomie 3. ligi, po drugie żaden z pierwszoligowych zespołów nie ma rezerw na tym szczeblu, a po trzecie, najważniejsze, nasza przewaga jest żadna, biorąc szczególnie pod uwagę siłę i możliwości transferowe dwóch-trzech ligowych rywali. 

„Czas Wisły” #192

Co się stało, że zagrało? 

Spytany o źródło tak dobrych wyników, trener Nadolski w wywiadzie na oficjalnej stronu klubu powiedział jeszcze w październiku: 

Nie chcę mówić tylko o swojej pracy, o swoim podejściu, ale myślę, że zawodnicy naprawdę wyglądają super – i ci którzy trenują cały czas w drugim zespole, i też zejścia z pierwszego zespołu naprawdę są bardzo solidne. Dosłownie do nawet jednego zejścia z pierwszego zespołu nie mam żadnych zastrzeżeń.

Źródło: wisla-plock.pl

Tak się składa, że zgadza się to z moimi przemyśleniami na ten temat. Miło. Otóż największa zmiana, którą widać na pierwszy rzut oka, jest w podejściu piłkarzy „schodzących” z kadry pierwszego zespołu lub balansujących pomiędzy jedynką a dwójką. W przeszłości często bywało tak, że ci z „jedynki” (wtedy jeszcze ekstraklasowi zawodnicy) byli nie tylko najsłabsi w Wiśle, ale i w ogóle na boisku. Teraz takiej futbolowej patologii na szczęście już nie obserwujemy.

Drużyna trenera Nadolskiego funkcjonuje jak dobrze naoliwiona maszyna. Pomimo ciągłych rotacji w składzie zespół niezmiennie „gra swoje”. Piłkarze potrafią zaskoczyć rywali polotem w akcjach indywidualnych, a kibiców widowiskową, jak na IV ligę, grą. Przyjemnie się to ogląda. Widoczna jest też gołym okiem różnica w przygotowaniu motorycznym, pomiędzy zawodnikami Wisły i większości klubów IV ligi.

Kto tam gra? I jak. 

Moje subiektywne spojrzenie na najważniejsze postaci w tej drużynie:

Bramkarze 

Numerem jeden przez większość rundy jesiennej był Piotr Zieliński (24 l.). Spisywał się na tyle dobrze, że w miejsce Krzysztofa Kamińskiego (wypożyczenie do Ruchu Chorzów) wskoczył do kadry pierwszego zespołu. W bramce drugiego zespołu udanie zastąpił go Filip Kraska (18 l.) – w trzech spotkaniach dał się pokonać tylko raz. W przerwie zimowej trzeba będzie jednak którego z naszych stu wypożyczonych goalkeeperów ściągnąć z powrotem do Płocka, bo pod koniec rundy były mecze, w których nie mieliśmy na ławce rezerwowego bramkarza… 

Obrona 

Na środku mamy połączenie doświadczania z młodością – Grzegorz Wawrzyński (28 l.) i Marcin Więckowski (19 l.). Obaj spisywali się na tyle dobrze, że w październiku zostali zgłoszeni do rozgrywek Fortuna 1. Ligi. Nie dane im było tam zadebiutować, ale już sam ten „awans” mówi sam za siebie. 

Patryk Leszczyński (21 l.) zaliczył w tym sezonie chyba wszystkie możliwe pozycje. Nominalny prawy obrońca, ale grał też w pomocy, a nawet… na środku ataku. Jest też jedynym piłkarzem z pola tego zespołu, który był w kadrze we wszystkich szesnastu rozegranych jesienią spotkaniach. 

Na lewej obronie występuje Jakub Miarka (21 l.).  On jedno spotkanie opuścił, ale za to uzbierał najwięcej minut na boisku (1324).

Nienajlepsze warunki fizyczne nadrabia zawziętością. Widać, że gra w piłkę sprawia mu autentyczną przyjemność, co wbrew pozorom chyba nie jest tak powszechne wśród piłkarzy.

Pierwszym małym sukcesem dla „Miary” było załapanie się do kadry meczowej na mecz ze Zniczem. Trzymam mocno kciuki za kolejne już na wiosnę. Będzie z niego solidny ligowiec. 

Pomoc 

Gleb Kuchko (18 l.). Piłkarz, którego mało kto widział na żywo, ale każdy widzi go w pierwszym składzie pierwszej Wisły. 

Był na poprzednim obozie przygotowawczym z pierwszą drużyną, ale w tamtym momencie nie został dobrze oceniony przez ówczesny sztab szkoleniowy. Po powrocie z kadry Białorusi będzie trenował z jedynką i będziemy mu się bacznie przyglądali. Moim zdaniem dobry czas dla Gleba Kuchko właśnie się rozpoczyna. 

Tak o młodym Białorusinie wypowiedział się w ostatnim Nafciarskim Pokoju Dariusz Sztylka.

  

Talent tego chłopaka nie podlega żadnej dyskusji. Pytanie tylko, czy już jest gotowy do gry na poziomie pierwszej ligi? Moim zdaniem: tak. Oczywiście nie w pełnym wymiarze czasowym, ale minuty już powinien łapać. Na obozie przygotowawczym, o którym mówił dyrektor sportowy, z pewnością był wnikliwie obserwowany. Ciężko powiedzieć, co spowodowało, że pion sportowy uznał wtedy, że ten chłopak nie jest jeszcze gotowy. Różne opinie można na jego temat usłyszeć. Na przykład takie, że ma za dużo juniorskich nawyków. Nie wiem, moje oko takich szczegółów nie wyłapuje. Ja widzę tylko, że ma fajne pokrętło w w nodze, odejście na trzech metrach i niezłe uderzenie (4 gole w tej rundzie). Naturalny drybler.

Będę bardzo zdziwiony, jeżeli całą wiosnę ponownie spędzi w IV lidze i na zgrupowaniach młodzieżowej kadry naszych wschodnich sąsiadów. Dariusz Żuraw zapowiedział, że Gleb pojedzie z pierwsza drużyną na kolejny obóz przygotowawczy. Cieszy mnie to, i Was też powinno.

Szymon Leśniewski – siedemnastoletni diament do oszlifowania. W tej rundzie zaliczył dwa występy w Fortuna 1 Lidze – ok. półgodziny w Legnicy i epizod z Chrobrym Głogów. W meczu z Miedzią grał na pozycji 6-8, ale docelowo powinien grać bliżej bramki przeciwnika. Do piłkarzy w takim wieku często podchodzi się w naszym futbolu z rezerwą, „ma jeszcze czas, musi okrzepnąć” itd. Tymczasem w takiej Stali Rzeszów gra w miarę regularnie dwóch siedemnastolatków i bynajmniej nie robią tego na kredyt. Szymon Łyczko zaliczył 15 występów, w których zdobył 4 gole, Szymon Kądziołka ma taki sam bilans rozegranych meczów i dwie bramki na koncie. Dodajmy, że nie są to jedyni nastolatkowie w tej drużynie, którzy zaliczają gry i minuty na poziomie pierwszoligowym. 

Szymon Leśniewski skills & moves 2023

Dawid Krzyżański (22 l.) do Wisły trafił w 2020 roku. Regularnie grał w drużynie rezerw, spisywał się na tyle dobrze, że dostał nawet szansę debiutu w Ekstraklasie. Później było jeszcze wypożyczenie do drugoligowych Wigier Suwałki i powrót do Płocka w poprzednim sezonie.

W obecnych rozgrywkach jest jednym z najlepszych piłkarzy drugiego zespołu, ale w przeciwieństwie do kilku kolegów z drużyny, jego dobra gra nie przełożyła się na powołanie do kadry pierwszoligowej Wisły. Jest to o tyle dziwne, że Dawid ma profil, którego aktualnie w Wiśle brakuje. Gra na tzw. „kierownicy” czyli odpowiada za kreowanie akcji drużyny. Mamy Mateusza Szwocha, który dużo biega, dużo podaje wszerz, wzdłuż i do przodu, ale takie prostopadłe zagranie, jakim obsłużył w meczu z Zagłębiem Sosnowiec Łukasza Sekulskiego, zdarza mu się raz na rok. Jest jeszcze Fryderyk Gerbowski, on już zdecydowanie bardziej pasuje do typowej „dziesiątki”, ale w tym sezonie ciągle trapią go jakieś kontuzje, utrudniające mu dojście do pełnej dyspozycji.

Dariusz Sztylka, spytany o „Krzyżana” odpowiedział, że mamy przecież Filipa Lesniaka czy Jakuba Gricia. Może to był jakiś wymijający szczerą odpowiedź na pytanie zabieg, może to ja nie wiem na jakiej pozycji Dawid gra. Nie wiem, nie rozumiem, pewnie się nie znam. Mam tylko nadzieję, że dostanie szansę pokazania się trenerowi Żurawiowi na zimowym obozie przygotowawczym. Zasłużył na to.

Jakub Maślak (20 l.) to kolejny z grona piłkarzy, których dobra postawa w tej rundzie zaowocowała powołaniem do kadry pierwszego zespołu. W tym roku przedłużył o rok kontrakt z Wisłą i jeżeli na wiosnę dalej będzie się tak dobrze prezentował, to należy oczekiwać, że kolejna umowa będzie już dłuższa. Ma dużą łatwość w pojedynkach, jest odważny i przebojowy.  Nominalnie jest to skrzydłowy, ale kiedy trzeba było zastąpić Dawida Krzyżańskiego na środku pomocy, też dał radę. Duży talent, niech mu tylko zdrowie dopisuje.  

Jakub Witek (21 l.) to typowy defensywny pomocnik. W poprzednim sezonie wypożyczony był do Ruchu Chorzów i aż osiemnastokrotnie meldował się na boisku w barwach drużyny, która wywalczyła awans do Ekstraklasy. Co prawda tylko raz pojawił się w wyjściowym składzie Niebieskich, ale jednak był ważnym piłkarzem rotacji. Po powrocie do Płocka grał niemal wszystkie mecze w pierwszym składzie, ale… drugiej drużyny. Początek miał tam zresztą niemrawy, ale z każdym kolejnym meczem rozkręcał się i pod koniec rundy był już jednym z najlepszych piłkarzy Wisły II Płock. Wzrost jego formy został dostrzeżony przez pion sportowy i w meczu z Podbeskidziem wychowanek Stadionu Śląskiego Chorzów zasiadł już na ławce rezerwowych w meczu Fortuna 1. Ligi. 

Atak 

Tutaj bryluje Adrian Szczutowski (23 l.). Z trzynastoma strzelonymi bramkami jest najlepszym strzelcem IV ligi mazowieckiej (ex aequo z Mateuszem Augustyniakiem z Ząbkovii).

Z nim w składzie drużyna Wisły II Płock wygrała wszystkie mecze, bez niego zanotowała bilans 3-0-2. To pokazuje jak duży wpływ na wyniki ma jego gra. Ośmiokrotnie wpisany był do meczowej 20-tki w Fortuna 1 Lidze, ale tylko dwukrotnie zameldował się na boisku (z GKS Katowice i Zniczem Pruszków). Trochę to zastanawiające, bo patrząc na naszą pierwszoligową kadrę mamy na tej pozycji Łukasza Sekulskiego i… tylko Łukasza Sekulskiego. Przypomnijmy, że Szczuto w przeszłości grał już na poziomie pierwszoligowym (sezon 20/21 – pięć goli w 16 meczach w barwach Stomilu Olsztyn), a nawet Ekstraklasowym (sezon 21/22 w Stali Mielec).

W naszych barwach, zaliczył zaledwie dwa występy – druga połowa w Katowicach, gdzie cała drużyna poległa równo i nieco wymuszone urazami kolegów pół godziny ze Zniczem. Po tym drugim spotkaniu pojawiło się sporo głosów, że nic nie pokazał, że niech dalej gra w rezerwach itd. Moje zdanie w tym temacie jest takie, że ciężko oczekiwać od piłkarza, który na danym poziomie gra raz na kwartał, że wejdzie po przerwie i odmieni losy meczu, w którym jego o wiele bardziej doświadczeni koledzy poruszają się jak sparaliżowani. Miał swoje okazje (zaliczam na plus, że do nich dochodził), w dwóch z pewnością mógł zachować się lepiej, no ale wracamy znowu do tego ogrania i pewności siebie. Ja za Adriana dalej trzymam kciuki, to jest nasz wychowanek i zasługuje na więcej szans. Niestety jego aktualny status najlepiej oddaje sytuacja z ostatniego ligowego meczu, w którym ponad 90 minut po boisku biegał niebędący w pełnej dyspozycji Sekul (kontuzja kolana), a jak już przyszło do zmiany w doliczonym czasie gry, to w jego miejsce pojawił się Thiakane…

Przypomnę tylko, że nasz klub ma niechlubną tradycję odpuszczania swoich wychowanków na tej pozycji. Piłkarzy, którzy wracali później do Płocka w innych barwach, jako czołowe postaci swoich drużyn. Tak było z Bartkiem Grzelakiem (po wyjeździe z Płocka trafił nawet do reprezentacji), podobnie było też swego czasu z… Łukaszem Sekulskim. Bynajmniej nie twierdzę, że Adrian Szczutowski ma mieć pewny plac tylko dlatego, że jest naszym wychowankiem. Sztab szkoleniowy ma wobec niego określone wymagania (gra w obronie, zaangażowanie na treningach) i w największej mierze zależy to oczywiście od samego piłkarza czy swoją sumienną pracą da argumenty do częstszego korzystania z jego usług. Liczę, że tak będzie, a sam Adrian otrzyma od trenera Żurawia większe zaufanie, na które moim zdaniem zasługuje. 

Większość kibiców oczekuje, że Wisła w tym sezonie awansuje do Ekstraklasy. Za wszelką cenę. Są też tacy, którzy uważają, że najpierw powinniśmy budować solidne fundamenty, bo awans z taką kadrą jak mamy obecnie albo skończy się natychmiastowym spadkiem, albo będzie musiał do Płocka przyjechać wagon piłkarzy wątpliwej jakości, za których trzeba będzie zapłacić kolejne miliony monet. Mam wrażenie, że obie te grupy w wizji budowy zespołu łączy tylko jedno: 

Sebastian Strózik (24 l.) jeszcze jako nastolatek, w barwach Cracovii, regularnie dostawał szansę na ekstraklasowych boiskach (25 występów i ponad 1000 minut  w sezonie 18/19). Później wypożyczony był do Resovii gdzie grał regularnie (1. Liga, sezon 21/22, ponad 30 występów, 1668 minut na boisku). Gra w ESA jako młokos, regularne występy w pierwszej lidze ledwie dwa sezony wcześniej. Przyznacie, że takie CV  wygląda nie najgorzej. Jak to się więc stało, że w kolejnym sezonie wylądował w trzecioligowych rezerwach Cracovii? Jedno słowo: nieskuteczność. W trzeciej lidze gole po jego strzałach padały częściej niż farmazony z ust Michała Probierza (15 trafień w 33 grach), ale za każdym razem, kiedy dostawał szansę na wyższym poziomie, zawodził. Kiedy więc Wisła ogłosiła ten transfer, daleki byłem od optymizmu (delikatnie mówiąc). Dyrektor Sztylka, spytany ostatnio co nim kierowało przy kontraktowaniu akurat tego piłkarza wypalił: „był w budżecie”. Wszyscy byśmy chcieli widzieć w Wiśle gwiazdy, jeżeli nie europejskiego, to przynajmniej krajowego formatu, ale prawda jest taka, że po spadku z Ekstraklasy klubowa kasa świeciła pustkami. Mając w kadrze w zasadzie jednego klasowego napastnika, do rywalizacji o miejsce nr 2 w napadzie (ze Szczutowskim) ściągnięty został „kryzysowy” Strózik.  

Stadiony czwartoligowe mają jedną zaletę – piłkarze są na wyciągnięcie ręki. Z bliska o wiele lepiej widać jaką mają technikę, szybkość itd. Miałem więc okazję przyjrzeć się Sebastianowi Strózikowi dokładniej i powiem Wam jedno… to jest KOŃ. Jeżeli tylko złapie kilka metrów wolnej przestrzeni, to jest nie do złapania. Maszyna. Przypomniał mi się przy jego okazji inny były piłkarz Wisły, który mimo, że też miał świetne warunki fizyczne,  to przez długi czas mocno zawodził. Oskar Zawada, bo to jego mam na myśli, trafił w końcu na trenera, który miał na niego pomysł (Leszek Ojrzyński). Wystrzelił z formą na tyle, że z Wisły przeszedł do Rakowa Częstochowa, a stamtąd do ligi azjatyckiej za niemałe pieniądze. Jak już jesteśmy przy tamtym kontynencie, to jeszcze jeden nasz były piłkarz mi się przypomniał. Właśnie wygrał Azjatycką Ligę Mistrzów i zagrał w finale Klubowych Mistrzostw Świata z Manchesterem City. Nie wiem czy Sebastian Strózik pójdzie podobną ścieżką do ww. dwójki, ale dziś ta decyzja Dariusza Sztylki dla mnie jest o wiele bardziej zrozumiała, niż była w momencie podpisywania kontraktu.

Przyglądając się kadrze, warto poruszyć jeszcze jedną kwestię: III drużyna. Jak wiadomo, przed tym sezonem ten zespół został rozwiązany. Mamy więc w kadrze takich utalentowanych młodzieżowców, jak Bartosz Borowski (16 l.) czy Kacper Błaszkiewicz (17 l.), ale… oni nie mają gdzie grać. Nie jest to jeszcze poziom Szczuto czy nawet Strózika, więc dostają jakieś pojedyncze minuty i jak można się domyśleć – wielkiego pożytku z tego nie ma. Piłkarz, który pojawia się na boisku sporadycznie, najczęściej kiedy spotkanie jest już rozstrzygnięte, będzie miał ogromne trudności ze złapaniem rytmu meczowego. Ten problem ma Szczutowski w pierwszym zespole, ten problem mają Borowski i Błaszkiewicz w drugim.

Dodatkowo, a może przede wszystkim, przez stan prawny Akademii, nie jest możliwe przesuwanie graczy pomiędzy drużynami juniorskimi i seniorami . W tym sezonie już nic nie da się z tym zrobić, ale koniecznie trzeba o tym pomyśleć w kontekście najbliższej przyszłości. W Nafciarskim Pokoju słyszeliśmy zapewnienia klubowych decydentów, że ta kwestia jest im znana, zdają sobie sprawę z wagi problemu i będą szukali najlepszych rozwiązań w tym obszarze. Oby znaleźli.

Jesień była nasza

Wisła rozpoczęła sezon z wysokiego C. Na początek do Płocka przyjechał beniaminek, który przez wielu typowany był jako kandydat do awansu już w tym sezonie. KTS Weszło przeszło V ligę jak burza (komplet wygranych, bilans bramkowy 156-14). Zderzenie z wyższym poziomem rozgrywkowym było jednak dla nich bolesne. Druga Wisła, wzmocniona kilkoma piłkarzami z pierwszego zespołu, rozbiła drużynę, której właścicielem jest Krzysztof Stanowski, 5:1.  

W drugiej kolejce kolejny kandydat do awansu i kolejna wygrana – tym razem wyjazdowa w Ząbkach. Młodych Nafciarzy zatrzymała dopiero w 7. kolejce Mszczonowianka. W tamtym spotkaniu Wisła II zagrała w mocno eksperymentalnym zestawieniu (np. z obrońcą, Patrykiem Leszczyńskim, na szpicy ataku). Dwie kolejki później, na warszawskich Bielanach, przyszła druga, ostatnia w tej rundzie porażka.  

Na półmetku rundy jesiennej Wiślacy byli drudzy w tabeli, ze stratą czterech punktów do KS CK Troszyn. Od tego momentu Wisła II Płock wygrała komplet spotkań. Na pierwsze miejsce ekipa Łukasza Nadolskiego wróciła w 12. Kolejce, rozbijając dotychczasowego lidera z Troszyna aż 5:0

Tych spotkań dobrych było naprawdę sporo, ale chcąc wyróżnić jedno, to jeżeli ktoś śledził bardziej te nasze mecze, to może zaskoczę, ale najlepszym spotkaniem tego półrocza był dla mnie mecz u siebie z Mazovią Mińsk Mazowiecki, wygrany 2:0. W pierwszej połowie rozegraliśmy bardzo dobre zawody w ataku, pod wieloma względami, a w drugiej graliśmy już bardziej zachowawczo, ale kontrolowaliśmy przebieg meczu i zneutralizowaliśmy kilka mocnych punktów przeciwnika, którzy mieli w swoim składzie zawodników z mocną przeszłością w Ekstraklasie, takich jak Broź, Przybecki czy Trochim.. Pod kątem trenerskim to właśnie ten mecz był dla mnie najlepszy. 

Łukasz Nadolski, Czas Wisły #192

Komplet wyników Wisły II Płock w rundzie jesiennej znajdziecie TUTAJ.

Wisła liderowała przez większą część rundy

Statystyki indywidualne

Najskuteczniejsi Nafciarze

Adrian Szczutowski 13
Bartosz Zynek 6
Sebastian Strózik 6
Grzegorz Wawrzyński 4
Gleb Kuchko 4

Najwięcej występów:

G„11”M
Patryk Leszczyński159838
Jakub Miarka15141324
Marcin Więckowski15141134
Bartosz Zynek158825
Grzegorz Wawrzyński14141270
Dawid Krzyżański14131025
Bartosz Borowski140295
Jakub Witek13121041
Jakub Maślak135539
Piotr Zieliński 12121144
Gleb Kuchko1111655
Szymoń Leśniewski1111905
Łukasz Mościcki116582
Adrian Szczutowski1111850
Artur Szymanski104465
Marko Podoliak100148

G – Mecze w rundzie jesiennej | „11” – pierwsza jedenastka | M – minuty

Plan przygotowań zimowych 

Piłkarze Wisły II Płock do treningów wrócą 7 stycznia. Pięć dni później rozegrają pierwszy, z ośmiu zaplanowanych sparingów.   

Zaplanowane mecze sparingowe (Zima 2024) 

12.01. – Legia Warszawa U-19 (Książenice) 

20.01. – Tłuchowia Tłuchowo (Płock) 

27.01. – Zawisza Bydgoszcz (Bydgoszcz) 

03.02. – ŁKS III Łódź (Łódź) 

09.02. – Widzew II Łódź (Łódź) 

17-18.02. – Wisła Płock (Płock) 

24.02. – Mławianka Mława/Łokietek Brześć Kujawski 

Wiosna będzie nasza

Runda wiosenna oficjalnie rozpocznie się w drugi weekend marca 2024. Wisła ma jednak jeden mecz zaległy do rozegrania (wyjazdowe spotkanie z MKS Piaseczno), więc, jeżeli będą odpowiednie warunki do gry, to pierwszy mecz o punkty Nafciarze rozegrają tydzień wcześniej.  

Rozgrywki sezonu 2023/2024 IV ligi mazowieckiej zakończą się w czerwcu przyszłego roku. 

Twoja Nazwa Strony

Przepisy 

Możliwość “wymiany” piłkarzy pomiędzy pierwszym i drugim zespołem regulują poniższe zapisy uchwały PZPN w sprawie organizacji rozgrywek w piłkę nożną:  

Jeżeli zawodnik, brał udział w spotkaniu mistrzowskim lub pucharowym w wymiarze nieprzekraczającym połowy czasu gry, może uczestniczyć w spotkaniu innej drużyny swego klubu, które rozpoczyna się do 48 godzin po zakończeniu pierwszego meczu, w pełnym wymiarze czasu gry (przepis ten nie dotyczy zawodników występujących na pozycji bramkarza); 

Jeżeli zawodnik brał udział w spotkaniu mistrzowskim lub pucharowym w wymiarze przekraczającym połowę czasu gry może wystąpić w kolejnym spotkaniu innej drużyny swego klubu, dopiero po upływie 48 godzin od zakończenia tego meczu (przepis ten nie dotyczy zawodników występujących na pozycji bramkarza); 

W dużym uproszczeniu – jeżeli zawodnik grał w jednej drużynie klubu dłużej niż jedną połowę, to w innym meczu w ten weekend nie może wystąpić. 

Zawodnik, który w roku kalendarzowym w którym następuje zakończenie danego sezonu rozgrywkowego kończy 23 rok życia lub starszy, rozegrał w danym sezonie, w okresie po 1 stycznia 450 minut w meczach z udziałem drużyny wyższej klasy rozgrywkowej (liczonych łącznie w meczach mistrzowskich i pucharowych) nie może występować w meczach z udziałem drużyny klasy niższej (mistrzowskich i pucharowych) 

Wcześniej przepis mówił o pięciu meczach (w rundzie rewanżowej nawet o trzech), od poprzedniego sezonu został doprecyzowany na korzyść drużyny rezerw. 450 minut to niby nadal pięć spotkań, ale teraz zawodnik powyżej 23-go roku życia może pojawić się na pierwszoligowych boiskach nawet i dziesięciokrotnie, ale jeżeli suma minut spędzonych przez niego na boisku nie przekroczy limitu, to nie jest “spalony” dla drugiej drużyny. Licznik zeruje się w przerwie pomiędzy rundami. 

Po zakończeniu rozgrywek klasy wyższej, zawodnik może uczestniczyć w meczach z udziałem drużyny klasy niższej (mistrzowskich i pucharowych), o ile w danym sezonie rozgrywkowym wystąpił w więcej niż 50% rozegranych oficjalnych meczów z udziałem drużyny niższej klasy (mistrzowskich i pucharowych liczonych łącznie)  

Powyższy przepis jest szczególnie istotny. Pierwsza liga kończy sezon w ostatni weekend maja. W czwartej lidze będą w tym momencie do rozegrania jeszcze cztery kolejki – w tych spotkaniach będą mogli brać już udział tylko piłkarze, którzy w miarę regularnie grali w “dwójce”. Dla zobrazowania, przekładając na obecne statystyki, taki Igor Drapński, czy Aleksander Pawlak, którzy okazjonalnie się w II zespole pojawiali, nie mogliby zagrać. “Na styku” byłoby uprawnienie do gry w czerwcu Sebastiana Strózika czy Radosława Cielemęckiego. Jeżeli do Wisły przyjdzie nowy piłkarz w przerwie zimowej, to procent rozegranych spotkań liczy się od momentu jego uprawnienia do gry w klubie. 

Na koniec jeszcze kwestia, która Wisły II z pewnością nie będzie bezpośrednio dotyczyła, ale może wpływać na zaangażowanie poszczególnych zespołów w końcówce sezonu: z IV ligi mazowieckiej spadają CO NAJMNIEJ trzy drużyny. Natomiast w tym sezonie jest niemal pewne, że grupa czwartoligowych spadkowiczów będzie większa – aż trzy zespoły z grupy I trzeciej ligi są zagrożone relegacją. Jeżeli polecą, to mówiąc kolokwialnie, trzeba im będzie zrobić miejsce w IV lidze mazowieckiej. 

Do brzegu 

Przed Wisłą szansa wprowadzenie drugiego zespołu na poziom, na którym jeszcze ta drużyna nie grała. Oczywiście, historycznie rezerwy występowały w rozgrywkach III ligi, ostatnio w sezonie 2009/2010, ale pamiętajmy, że na przestrzeni lat zmieniał się system rozgrywek ligowych. I tak w rzeczonym sezonie III liga liczyła 8 grup (obecnie cztery), dwie grupy (36 zespołów) były w II lidze.  

Kluby Ekstraklasy, z najlepszymi akademiami w kraju (Lech Poznań, Zagłębie Lublin, ŁKS) mają zaplecze w II lidze, kilka następnych (Śląsk Wrocław, Górnik Zabrze, Raków Częstochowa, Pogoń Szczecin) ma możliwość ogrywania piłkarzy w III lidze. I tyle – nikt więcej z Ekstraklasy nie może się tym pochwalić, podobnie jak żaden klub pierwszoligowy.

Chcemy o to powalczyć, bo naszym zdaniem III liga będzie dobrym poziomem dla rozwoju młodych piłkarzy. Tych, których już mamy w kadrze drugiego zespołu, ale także tych, których chcemy sprowadzić.  

Dariusz Sztylka #NafciarskiPokój

W klubach Fortuna 1. Ligi mamy kilku „naszych” piłkarzy, którzy w pewnym momencie z Wisły odeszli, a których to teraz pewnie chętnie byśmy w Płocku widzieli. Adam Radwański i Wojciech Jakubik strzelają dla Termaliki, kapitanem Znicza Pruszków jest Krystian Pomorski. Ten ostatni odszedł z Wisły w 2015 roku do ŁKS’u Łomża, Radwan rok później wybrał Błękitnych Raciąż – kluby trzecioligowe.

To by było na tyle, jeżeli chodzi o podsumowanie i nasze analizy w temacie Wisły II Płock. Czwartoligowe emocje wracają w marcu, a ja, korzystając z okazji, wszystkim sympatykom i uczestnikom tych rozgrywek życzę Wesołych Świąt i pomyślności w Nowym Roku!

#SupportYourLocalFootballClub

Kopnij dalej

Dodaj komentarz